Aplikacje pomagają nam we wszystkim. Tylko czy naprawdę tego potrzebujemy? Katarzyna Bielińska
Życie przerosło scenariusz
źródło: Alessandro Biascioli/Adobe Stock
- Adam, czy chciałbyś…Czy myślisz, że Ty i ja moglibyśmy… uprawiać seks? Właśnie skończyłam apkę i muszę sprawdzić, czy ona w ogóle działa – mówi Natalia, bohaterka Sexify, nowego polskiego serialu zrobionego pod marką Netfliksa. Natalia studiuje informatykę i pracuje nad aplikacją, która ma zoptymalizować kobiecy orgazm. Problem tylko w tym, że dziewczyna nigdy seksu nie uprawiała (nie mówiąc o całowaniu czy masturbacji), stąd obecność w projekcie jej przyjaciółek, które w tej dziedzinie mają znacznie większe doświadczenie.
źródło: materiały prasowe
Serial już kolejny tydzień miażdży konkurencję i w sumie nic dziwnego – to przyzwoicie zrealizowana polska produkcja, a temat należy do gatunku samograjów. Kto nie chce oglądać filmu o seksie? No, a same aplikacje to dziś też temat sexy. Każdy z nich korzysta, wielu tylko w nich żyje.
Apka do tańca i różańca
A aplikacje są… na wszystko. Praktycznie nie ma obszaru naszej codzienności, w której nie może nas wesprzeć apka. Lubisz spacerować? To naturalne, że instalujesz krokomierz. Wolisz rower? Nie ma problemu – apka rowerowa zmierzy pokonaną odległość, średnią prędkość, przewyższenia, czas jazdy i jeszcze kilka innych rzeczy. Nie lubisz aktywności fizycznej, a wolny czas spędzasz w towarzystwie czipsów i seriali na kanapie? Pobierasz apkę do monitorowania postępów w oglądaniu seriali i filmów, która informuje również o premierze nowych sezonów. A jeśli boisz się, że od tych chipsów przytyjesz – narzędzie do liczenia kalorii będzie obowiązkowe. Czujesz się samotny? Odpalasz Facebooka, króla aplikacji społecznościowych (wygrywa z czterema z pięciu najczęściej pobieranych i używanych aplikacji). Czujesz, ze wokół Ciebie jest za tłoczno? Włączasz aplikację do medytacji i nauki oddechu. Co ciekawe, rekordy popularności biją aplikacje wspierające w czynnościach, w których pomoc jest – zdawałoby się – zbędna – apki do picia wody (przypomną, abyś nawodnił się) bo przecież jest upał, wyliczą, ile wypiłeś i ile potrzebujesz), wieczornego odmawiania różańca, czy przesyłania całusów na odległość (wystarczy przyłożyć usta do silikonowej, wibrującej nakładki na smartfon, no i oczywiście – uruchomić aplikację). A gdy już masz dość tych wszystkich elektronicznych asystentów, możesz włączyć apkę (sic!) pomagającą zrobić sobie przerwę w używaniu apek. Pomoże Ci przejść przez czas detoksu – zmierzy, które programiki pochłaniają najwięcej Twojego czasu i jak odzyskać więcej czasu dla siebie.
W dodatku z niemal każdego miejsca w internecie bombardują jakiegoś rodzaju listy „top ten” aplikacji: „10 apek bez których ani rusz”, „7 aplikacji, dzięki którym zrobisz idealne selfie”, „9 aplikacji, które każdy katolik powinien mieć w swoim telefonie”, „7 aplikacji przydatnych do rozwijania Instagrama”, „8 aplikacji, dzięki którym zdasz maturę” czy „50 aplikacji pomagających spełniać marzenia”. W efekcie bez ustanku towarzyszy nam złudne przekonanie, że bez dodatkowej apki przegramy swoje życie albo co najmniej nie zdamy matury czy nie będziemy potrafili odmówić paciorka przez snem. Do używania aplikacji zachęcają nie tylko serwisy internetowe, ale i przebogata oferta platform z oprogramowaniem. W samym tylko sklepie Google Play opublikowano 2,96 mln aplikacji, a każdego miesiąca przybywa średnio ponad 100 tysięcy nowych programów na Androida.
źródło: iuricazac/Adobe Stock
Zadowoleni z aplikacji
Rynek apek rozwija się jak oszalały, do czego bez wątpienia przyczyniła się sytuacja epidemiologiczna. Jak wynika z raportu „Polacy na temat korzystania z aplikacji mobilnych”, opracowanego na podstawie badań Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRIS, w tym specyficznym czasie w świecie apek zatapiamy się 33% częściej. Powód jest oczywisty. Więcej czasu spędzamy w domu, więc intensywniej niż zwykle rozglądamy się za narzędziami pozwalającymi nam być w kontakcie z innymi, umożliwiającymi pracę zdalną, rozwijanie zainteresowań lub rozrywkę. Eksperci brytyjskiej firmy Trading Platforms zauważają, że w izolacji to właśnie urządzenia przenośne dla wielu osób stały się podstawowym narzędziem pozwalającym na funkcjonowanie w wielu aspektach życia. Nic więc dziwnego, że chcemy korzystać z tego wsparcia i jesteśmy w stanie za tę pomoc słono płacić. Wartość aplikacji mobilnych sprzedanych w 2020 roku za pośrednictwem dwóch najpopularniejszych platform dystrybucji oprogramowania na świecie (Google Play i App Store) przekroczyła 110 mld dolarów.
źródło: Fundacja Przyszłość Pokoleń
Wąż pożera kropki
Aplikacje mobilne stały się integralną częścią naszego życia. Choć dziś zdecydowana większość nie wyobraża sobie codziennego funkcjonowania bez apek, jeszcze nie tak dawno były rzadkością. Narzędzia te zadebiutowały razem ze smartfonami. Był rok 1992. Na międzynarodowych targach COMDEX (Computer Dealers’ Exhibition) w Las Vegas amerykańskie firmy IBM i BellSouth zaprezentowały IBM Simon Personal Communicator 3, pionierskie urządzenie, łączące funkcje plamtopa i telefonu komórkowego. Smartfon trafił na rynek rok później, wyposażony w kilka aplikacji: książkę adresową, kalendarz, terminarz, kalkulator, zegar światowy, elektroniczny notatnik oraz w ekran do rysowania za pomocą rysika. IBM na dokładkę dodał także grę Scramble, w której z rozsypanych kawałków układa się obraz. Choć to właśnie ten model smartfonu jako pierwszy był wyposażony w wewnętrzne programy (miał możliwość instalacji aplikacji innych firm poprzez kartę PCMCIA lub po pobraniu aplikacji do pamięci wewnętrznej telefonu), to za pierwsze oprogramowanie mobilne uchodzi powszechnie gra „Snake”, wbudowana w Nokię 6110 z 1997 r. Z całą pewnością wąż pożerający kropki zapoczątkował boom na gry na telefonach komórkowych.
Wściekłe ptaki w kosmosie
W 2010 r., w przededniu wielkich zmian na rynku apek, słowo „aplikacja” zostaje „Słowem Roku”. To wyróżnienie American Dialect Society jest nadawane słowom, które budzą w danym okresie ogromne zainteresowanie. Chwilę potem firma Apple ujawniła, że od czasu debiutu iPhone'a w amerykańskiej gospodarce pojawiło się prawie 300 tysięcy nowych miejsc pracy i nazywa ten fakt „rewolucją aplikacji”. Rok wcześniej, w grudniu 2009 r., ma miejsce inne doniosłe wydarzenie w historii oprogramowania mobilnego. Na półkach App Store lądują Wściekłe Ptaki (Angry Birds) – gra wszechczasów na smartfony, wyprodukowana w studiu Rovio, fińskiej firmie na krawędzi bankructwa (złożonej notabene z byłych pracowników Nokii). W lutym 2010 r. niegrzeczne „ptaszki” trafiają na pierwsze miejsce listy najpopularniejszych gier na iPhone'y w Wielkiej Brytanii.
źródło: materiały prasowe do filmu „Angry Birds”
Szybko pojawia się wersja na Androida, a w grę, w której gracz wystrzeliwuje ptaszynę z procy i ma za zadanie zniszczyć zielone świnie rozrzucone po planszy, zaczyna grać cały świat. Wszędzie można kupić maskotki i inne gadżety ze Wściekłymi Ptakami, powstają liczne spin-offy tej gry, a oryginalna aplikacja trafia nawet do kosmonautów NASA.
Mobilna produkcja zyskuje również swoją filmową odsłonę – w 2016 r. powstaje film animowany „Angry Birds” o przygodach stada ptaków.
Komunikacja i rozrywka
Kolejny znaczący czas w historii aplikacji to połowa drugiej dekady tego wieku. Około 2014 r. następuje przejście od zabawnych gier i komunikatorów do narzędzi, które są częścią stylu życia i ten styl kształtują. I tak pozostaje do dziś. Bycie w kontakcie z bliskimi i znajomymi oraz rozrywka – to dwie kluczowe potrzeby, które zaspokajamy na co dzień za pomocą aplikacji w smartfonach i tabletach. Choć wybór oprogramowania jest niezwykle bogaty – za pomocą apek robimy zakupy, przelewamy pieniądze, uczymy się, zamawiamy jedzenie lub transport – to ponad 95% wszystkich użytkowników smartfonów stawia przede wszystkim na aplikacje społecznościowe oraz rozrywkowe. Co ciekawe, granice między tymi dwoma gatunkami zaczynają się zacierać, bo najmłodsze pokolenia używają obu w tych samym celu. A jeśli już mielibyśmy jakieś pokolenia nazwać „pokoleniem aplikacji” to byliby to właśnie Millenialsi i generacja Z. To ich kciuki są niemal zrośnięte z aplikacjami. 21% Millenialsów twierdzi, że otwiera swoje aplikacje ponad 50 razy dziennie.
Ta liczba tylko z pozoru wydaje się szokująca. Chociaż nie należę do pokolenia Millenialsów i jest dopiero południe, zdążyłam już otworzyć dwie aplikacje społecznościowe (Discord i Facebook), aby być w kontakcie ze znajomymi i współpracownikami, włączyłam agregator newsów Feedly, apkę pogodową i skorzystałam z kalkulatora. Każde z tych narzędzi otworzyłam więcej niż raz. Jak widać, wcale nie tak trudno osiągnąć liczbę 50 uruchomień!
Te apki ratują życie
Na świecie aktywnych jest ponad 3,6 miliardów smartfonów, do tego dochodzi blisko miliard tabletów. Na każdym z nich zainstalowanych jest od kilku do kilkudziesięciu różnych aplikacji mobilnych, przy których tworzeniu pracowało wielu programistów, testerów, UX/UI designerów i analityków danych. A niemała liczba start-upów dzięki nim zbiła wielomilionowe fortuny. A jednak w tej apkowej konstelacji na palcach dwóch rąk możemy wymienić takie, które w znaczący sposób wpłynęły na polską codzienność w ostatnich latach. Takie – które faktycznie nam pomagają i dzięki temu stały się częścią naszego życia. Bez Booksy nie wyobrażamy już sobie rezerwacji wizyty u kosmetyczki, golibrody czy fizjoterapeuty. Bez Jakdojade.pl nie ruszamy na przystanek tramwajowy i autobusowy. Mapy Google wspaniale zastępują papierowe atlasy drogowe. Messenger i WhatsApp pomagają być w bieżącym kontakcie z bliskimi. Dzięki Airbnb możemy znaleźć nocleg w dowolnym miejscu na świecie. Z Netfliksa korzysta w Polsce już ponad milion fanów filmów i seriali, spędzając w ten sposób wieczory i weekendy. Pyszne.pl łączy wszystkie restauracje w okolicy w jednym miejscu z bezgotówkową dostawą do domu lub pracy. Bandcamp i Spotify pozwalają cieszyć się (odpowiednio: za darmo i za symboliczną opłatą) nieskończonym zbiorem utworów muzycznych i podcastów z każdego zakątka świata. Tinder zachęca do nawiązywania miłosnych znajomości, a Uber pomaga zamówić taksówkę bez dzwonienia na centralę i czekania na swoją kolej w ogonku.
źródło: Antonio Gravante/Adobe Stock
- Zauważalny trend wzrostu korzystania z aplikacji mobilnych zostanie z nami na dłużej i przerodzi się w długotrwałe nawyki przyszłych pokoleń, które coraz częściej nie wyobrażają już sobie funkcjonowania w świecie bez smartfonu i zainstalowanej na niej aplikacji mobilnej – zauważają autorzy raportu o korzystaniu z aplikacji. Mimo to mam wielką nadzieję, że w drugim sezonie Sexify relacja między Adamem a Natalią zostanie w końcu skonsumowana. Tak zwyczajnie, w realnym życiu, nie za pomocą aplikacji. Być może nawet obydwoje odkryją, że to znacznie przyjemniejsze niż klikanie w smartfon.
W świecie aplikacji liczą się obecnie dwa miejsca: App Store oraz Google Play. App Store (jako następca iTunes Store) został uruchomiony w 2008 r., ale w wyobraźni młodego Steve’a Jobsa pojawił się już w 1983 r. Jobs wyobraził sobie miejsce, w którym można by kupować oprogramowanie przez linie telefoniczne… Oryginalny App Store został uruchomiony z 500 aplikacjami, co oznacza właściwie, że nie ma „prawdziwie” pierwszej aplikacji. Idący krok w krok za Apple’em Google w 2012 r. ruszył z Google Play (którego prekursorem był Android Market) – obecnie największym sklep z aplikacjami przenośnymi.
Po założeniu konta otrzymujesz możliwość oceniania materiałów, uczestnictwa w życiu forum oraz komentowania artykułów i aktualności przy użyciu indywidualnego identyfikatora.