Samsung naruszył 6 patentów Apple. Skradzione, zdaniem sądu, pomysły to powiększanie obrazu rozsuwaniem dwóch palców, zbliżanie i wyśrodkowanie obrazu dwukrotnym kliknięciem, odbijanie końca strony podczas przewijania kinetycznego, rozłożenie ikon na ekranie startowym, a także kształt iPhone’a: kwadrat z zaokrąglonymi rogami i metalową krawędzią oraz położenie przycisku pod ekranem.
Odrzucony natomiast został punkt pozwu o skopiowanie wyglądu iPada. Jednocześnie sąd nie przychylił się do kontroskarżeń Samsunga, który twierdził, że Apple bezprawnie korzysta z jego patentów na łączność 3G. Koreański producent musi zapłacić 1 mld dol. odszkodowania.
Odszkodowanie i zakaz
Batalia rozpoczęła się wiosną 2011 roku pozwem Apple, który wniósł o zasądzenie odszkodowania i zakazu sprzedaży produktów swojego konkurenta za rzekome skopiowanie elementów designu i funkcji iPhone’a i iPada w telefonach z serii Galaxy S oraz tabletach Galaxy Tab. Zdaniem Philipa Schillera, szefa marketingu Apple, wzorowanie się Koreańczyków na produktach jego firmy wprowadziło zamęt na rynku i zmniejszyło sprzedaż urządzeń z jabłuszkiem.
Jako dowód przedstawiono m.in. planszę uwydatniającą podobieństwa urządzeń obu korporacji. Apple sięgnął też po wewnętrzne raporty Samsunga, które ujawniały braki w funkcjach produktów koreańskiej firmy w porównaniu do urządzeń z iOS-em. W opinii prawników Apple tenże raport był wstępem do skopiowania funkcji bez uiszczania opłat licencyjnych.
Apple nie był pierwszy?
Samsung oczywiście nie przyjmował biernie ciosów i przedstawił swoją planszę z projektem telefonu F700 poprzedzającego iPhone, który również miał zaokrągloną obudowę i przycisk pod ekranem. Zarzuty o skopiowanie iPada odpierano, prezentując zdjęcia tabletu Fiddler z połowy lat 90. i argumentując, że najważniejsze cechy iPada były rozwinięciem wcześniejszych projektów. Ten dowód został oczywiście szybko odrzucony przez Apple, który stwierdził, że iPad może i wygląda podobnie, ale jest znacznie bardziej wyrafinowany niż Fiddler, który był zaprojektowany jako urządzenie służące do czytania gazet.
W miarę jak każda ze stron zużywała zarezerwowane dla siebie 25 godzin na przedstawienie racji przed ławą przysięgłych, spory przeniosły się na detale dotyczące funkcji urządzeń. Apple oskarżył Samsunga m.in. o naruszenie patentów chroniących takie innowacje, jak efekt odbijania strony podczas przewijania kinetycznego czy funkcję kliknij, żeby zbliżyć. Samsung oskarżył zaś Apple o bezprawne używanie jego patentów dotyczących technologii ujętych w standardzie UMTS.
Znużenie sądu
W miarę komplikowania się poruszanych podczas procesu zawiłości technologicznych rosła senność przysięgłych (w składzie m.in. budowlaniec, fan gier komputerowych, sprzedawczyni), a prowadząca rozprawę sędzia Lucy Koh coraz częściej traciła cierpliwość. Do legendy przejdzie jej reakcja na prośbę jednego z prawników Apple o wydłużenie czasu na przedstawianie argumentów technicznych. Zamiast zgody, usłyszał: Chyba napalił się pan cracku!
Przysięgli wydali werdykt, wypełniając ankiety złożone z 700 pytań, sformułowanych prostym językiem, tak by nieprzygotowani do roztrząsania technicznych szczegółów obywatele byli w stanie zrozumieć przedmiot sporu.
Zagrożenie dla Androida
Rozstrzygnięcie sądu będzie miało doniosłe znaczenie dla wartego 200 mld. dolarów rynku urządzeń przenośnych. Kara dla Samsunga to ostrzeżenie dla innych firm korzystających z systemu operacyjnego Android. Nieżyjący już szef Apple, Steve Jobs, podkreślał w wywiadach, że jest gotów poświęcić cały majątek firmy, żeby zniszczyć Androida, którego uważał za plagiat iOS-a. Wyrok, jeśli utrzyma się w apelacji, dostarczy amunicji w innych sporach patentowych. To z kolei może osłabić pozycję Androida, przynajmniej na amerykańskim rynku.
Wówczas największym zwycięzcą batalii może być Microsoft, który chętnie sprzeda swój Windows 8 Phone wszystkim producentom smartfonów.
Patentowe absurdy?
Po wyroku nie brakowało zarzutów o stronniczość, w końcu Kalifornia to matecznik Apple, więc przysięgli mogli sprzyjać rodzimej firmie. W podobnych sprawach sądy w Korei, a nawet w Europie, rozstrzygały zupełnie inaczej. Sporo było także oskarżeń samego systemu patentowego, który tworzy na rynku niezdrową sytuację. Amerykańskie prawo patentowe pozwala na ochronę nie tylko rozwiązań technicznych, ale także funkcji oraz ogólnych założeń designu. Co gorsza, te patenty są przyznawane na rozwiązania oczywiste, jak choćby zbliżanie przez dwukrotne kliknięcie czy zaokrąglone narożniki obudowy. W efekcie wielkie koncerny szachują się pozwami, a o kierunkach rozwoju naszybciej rosnącego segmentu rynku komputerowego decydują sądy, a nie konsumenci.
Walka i współpraca
Smaczku sporom patentowym dodaje fakt, że Samsung jest głównym dostawcą komponentów do urządzeń Apple. W koreańskich fabrykach powstają m.in. zaprojektowane przez Apple procesory A6, używane w iphone’ach i ipadach. Apple jest też największym odbiorcą pamięci flash produkowanych przez Samsunga. Mimo zaciekłej rywalizacji na rynku smartfonów obie firmy rozmawiają o przedłużeniu ścisłej współpracy na rynku komponentów na lata 2013–2014.