Same aplikacje P2P są oczywiście legalne. Tak samo jak legalny jest nóż, młotek i pistolet. Problemem nie jest bowiem samo narzędzie, ale to, do czego je wykorzystamy. Nie wchodząc w szczegóły techniczne, sieci te z powodzeniem mogą być (i są) wykorzystywane do pozyskiwania plików z danymi od innych użytkowników sieci. Należy przy tym zauważyć, że pozyskiwanie danego pliku wiąże się tu nierozerwalnie z jednoczesnym udostępnianiem swoich plików lub chociażby pliku obecnie pobieranego (a w zasadzie już pobranej jego części) innym użytkownikom (z reguły przypadkowym). Celowo pominę tutaj przypadki, gdy użytkownik pobierający w ogóle nie będzie udostępniał jednocześnie żadnych danych osobom trzecim (wtedy byłby to po prostu zwykły „downloading”, tj. pobieranie danych), jak również przypadki udostępniania plików na podstawie licencji związanych z tzw. wolnym oprogramowaniem, jak np. GNU, czy też licencji creative commons.
Problem z udostępnianiem
Ponieważ dane zarówno ściągane, jak i jednocześnie udostępniane, w ogromnej większości przypadków są jednocześnie utworami w rozumieniu przepisów prawa, konieczne staje się zbadanie, na co i w jakim zakresie prawo pozwala, a czego zabrania. Kluczowym aktem prawnym jest tutaj ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (DzU z 2006 r., Nr 90, poz. 631 z późn. zm.), zwana dalej „ustawą”. Mówi ona m.in., że wolno bez zezwolenia twórcy nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego.
Użytkiem osobistym będzie tutaj również korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego (czyli np. najbliższą rodzinę, kolegów, koleżanki itp.). Jednocześnie należy wziąć pod uwagę przepisy ww. ustawy, które zabraniają rozpowszechniania cudzego utworu (art. 116) oraz utrwalania lub zwielokrotniania cudzego utworu w celu jego rozpowszechniania (art. 117), co jednak w każdym przypadku musi dziać się „bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom”. Należy założyć, że jeżeli udostępniamy cudzy utwór i nie mamy na to wyraźnej zgody od osoby posiadającej do niego prawa (np. kompozytora, wytwórni filmowej itp.), to takie działanie może stanowić przestępstwo opisane w art. 116 ustawy.
Kto jest znajomym
Skoro ustawa stanowi, że użytek osobisty, który jest przecież dozwolony, obejmuje krąg osób pozostających w związku osobistym, czy zatem ratunkiem nie będzie tu model, gdy pliki będzie się udostępniać wyłącznie osobom, które wcześniej „zaakceptuje się” lub „przyjmie” jako znajomych w danej sieci P2P? Jeżeli rzeczywiście nie zna się tych osób lub zna się je wyłącznie z czatów, forum internetowego itp., udowodnienie, że są one naszymi znajomymi, będzie niezmiernie trudne. Praktyka pokazuje tutaj, że osoby takie nie są uznawane za te, którym można udostępniać utwory na zasadzie dozwolonego użytku. Nie ma natomiast problemu, aby udostępniać takie utwory w malutkiej sieci, jednak wyłącznie np. dla najbliższej rodziny i najbliższych przyjaciół (np. z klasy).
Co wolno udostępniać
Przepis mówi wyraźnie, że dozwolony użytek jest możliwy dla utworu rozpowszechnionego, przez co ustawa rozumie utwór, „który za zezwoleniem twórcy został w jakikolwiek sposób udostępniony publicznie” (art. 6, ust. 1, pkt 3). Z pewnością nie będzie utworem rozpowszechnionym materiał muzyczny wyniesiony potajemnie ze studia nagrań przed premierą albumu muzycznego lub film udostępniony jedynie członkom akademii filmowej w celu przyznania nagród (np. Oscarów), jako że jego twórca nie zezwolił na jego upublicznienie (a będzie nim zamieszczenie go w sieci P2P). Analizując problematykę dozwolonego użytku, należy wziąć pod uwagę jeszcze jeden wyjątek, zgodnie z ustawą nie można go bowiem stosować do programów komputerowych, którymi są przykładowo gry komputerowe.