Sam Peter Jackson mówi, że nakręcenie „Hobbita” w 3D to jego spełnione marzenie: „Gdybym mógł nakręcić ‘Władcę pierścieni’ w trzech wymiarach, na pewno bym to zrobił. Przy tamtym filmie mogłem jedynie użyć kamery 3D, którą wykorzystałem do tworzenia fotosów. Jednak nadal wierzę, że technika kiedyś pozwoli, aby ‘Władca’ zyskał trzeci wymiar”. Przy „Hobbicie” reżyser mógł opuścić sferę marzeń, bo dziś realizacja filmu w 3D jest, jak sam mówi… dość łatwa. Peter Jackson nie byłby więc sobą, gdyby nie zechciał sobie tej realizacji trochę utrudnić, przekraczając formułę i tego formatu. Wraz z zespołem postanowił zastosować trzy eksperymentalne techniki, które nie tylko poprawiają jakość obrazu, ale zapowiadają prawdziwą filmową rewolucję – kamery red epic, a wraz z nimi rozdzielczość 5K oraz system HFR 3D.
Analogowe początki
Już od początku tworzenia „Hobbita”, jeszcze zanim na planie padł pierwszy klaps, wszystko było podporządkowane formule 3D. Film, szczególnie film bazujący na tak kultowym tekście jak powieści Tolkiena, musi mieć spójną wizję, która nie zawiedzie rzeszy fanów. Jackson powierzył ją Alanowi Lee i Johnowi Howe, dwóm najsłynniejszym ilustratorom prozy Tolkiena, którzy stali się odpowiedzialni za całą koncepcję wizualną „Hobbita”. Z Peterem Jacksonem współpracowali już przy „Władcy pierścieni”, a więc ich praca miała szansę zachować ciągłość.
Zwykle graficy koncepcyjni opracowują swoje pomysły tradycyjną metodą – rysują ołówkiem na papierze. W tym przypadku zdecydowali się na analogową, a jednak eksperymentalną metodę. Uzbrojeni w okulary 3D tworzyli równolegle dwa rysunki, czerwony i niebieski. Dzięki temu szkice po nałożeniu jednego na drugi były wobec siebie minimalnie przesunięte, a reżyser mógł przez okulary zobaczyć, jak koncepcje Lee i Howe’a sprawdzają się w trzecim wymiarze i czy będą dobrze wyglądały na ekranie.
Rewolucyjne red epic
Peter Jackson zdecydował się na użycie eksperymentalnych ręcznych kamer cyfrowych red epic – długo oczekiwanego wynalazku Jima Jannarda. Kamery te dają obraz o niezwykłej rozdzielczości oraz wykorzystują nowatorski system, pozwalający dowolnie zwiększać liczbę klatek (według producentów aż do 120 na sekundę). Aby zastosować red epic do formatu 3D, dwie kamery musiały być połączone w rodzaj binokularu. Jednak soczewki red epic są wyjątkowo szerokie, nie było więc możliwe ich połączenie w odległości równej naturalnemu oddaleniu ludzkich źrenic (tak aby operator mógł patrzeć przez oba obiektywy).
Tu w sukurs twórcom „Hobbita” przyszła kolejna nowa technologia – system 3ality Technica, wykorzystujący specjalnie ustawione lustra odbijające obraz z dwóch niezależnie działających soczewek. Można więc powiedzieć, że „Hobbit” został nakręcony za pomocą specjalnie skonstruowanych, „szytych na miarę” kamer.
Dzięki tym wszystkim zabiegom stereoskopowe kamery miały niezwykle szeroki zasięg, mogły na przykład zarejestrować twarz aktora w promieniu 180 stopni, włącznie z jej krawędziami. Kamery red epic dają dużo bardziej realistyczny obraz, eliminują niewidoczne dla ludzkich oczu, ale odczuwalne drgania i redukują do minimum zmęczenie ludzkiego wzroku. W stereoskopowych red epic można też dowolnie zmieniać położenie każdego z obiektywów i weryfikować punkt zbieżności w trakcie filmowania – w zasadzie można więc oglądać obraz 3D już w trakcie kręcenia, co jest absolutnym novum.
Użyte prze ekipę „Hobbita” kamery różnią się między sobą w zależności od tego, do jakich scen zostały użyte. Osadzona na wysięgniku kamera do panoramowania z góry jest skonstruowana inaczej niż malutki aparat do filmowania w wąskich przejściach i korytarzach, dzięki czemu sprzęt nie zdominował przestrzeni w studiu i nie uczynił z planu maszynowni. Przy produkcji „Hobbita” użyto w sumie 48 kamer red epic, a Peter Jackson zżył się z nimi tak bardzo, że każda otrzymała imię po członku bliższej i dalszej rodziny reżysera (wyjątek stanowiły cztery kamery ochrzczone imionami Beatlesów).