Bossware zyskuje na popularności
Szpiedzy tacy jak mój szef
„Tattleware" lub „bossware" to nazwy oprogramowania do zdalnego nadzoru, wykorzystywanego przez pracodawców w celu monitorowania aktywności personelu podczas wykonywania pracy zdalnej.
Przed wybuchem pandemii takie narzędzie, były produktami niszowymi. Wszystko zmieniło się w marcu ubiegłego roku, kiedy wiele osób przeszło na system pracy w domu. Liczba zapytań do Google'a o „zdalne monitorowanie" wzrosła o 212% w kwietniu ubiegłego roku, a do kwietnia bieżącego o dalsze 243%.
Niewątpliwie mamy do czynienia z boomem na oprogramowanie w inwigilowanie pracowników i prawdopodobnie nie zmieni się to po odwołaniu pandemicznego alarmu.
Jeden z głównych dostawców tattleware, firma ActivTrak, informuje, że tylko w marcu 2020 roku liczba jej klientów wzrosła z 50 do ponad 800 firm, a co najważniejsze, trend się utrzymał. Obecnie przedsiębiorstwo chwali się 9000 nabywców oprogramowania (co przekłada się na ponad 250 000 śledzonych użytkowników). Time Doctor, Teramind i Hubstaff – które wraz z ActivTrak zajmują większość rynku – odnotowały podobny wzrost liczby klientów.
Monitorowanie i produktywność
Popularność oprogramowania tattleware wynika z faktu, że łączy ono opcję monitorowania aktywności pracowników w internecie i ocenę ich produktywności. Możliwe jest śledzenie zachowania personelu oraz rejestrowanie aktywność w sieci. Każda platforma bossware wnosi coś nowego. FlexiSpy oferuje podsłuchiwanie połączeń; Spytech ma dostęp do urządzeń mobilnych; NetVizor zapewnia funkcję zdalnego przejęcia obrazu.
Tym śladem podążyły wielkie firmy technologiczne, choć z różnym powodzeniem. Zoom dość szybko wycofał się z ustawienia „śledzenia uwagi", czyli powiadamiania gospodarza spotkania o braku skupienia uczestnika po 30 sekundach jego bezczynności. Również Microsoft zareagował na oburzenie z powodu zastosowania funkcji „wyniku produktywności" w pakiecie 365, który oceniał osoby na podstawie kryteriów takich jak korzystanie z poczty elektronicznej i łączności sieciowej.
Pomimo kontrowersji, tattleware i zdalne monitorowanie nie znikną w najbliższym czasie, nawet gdy pracownicy wrócą do wewnętrznych i hybrydowych modeli pracy.
„Nie ma prawdziwych oznak spowolnienia tego trendu" – mówi Juan Carloz, badacz i obrońca prywatności z University of Melbourne.
Elizabeth Lyons, profesor nadzwyczajna zarządzania na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego, idzie jeszcze dalej w pozbawianiu nas złudzeń mówiąc: „Badanie, które przeprowadziliśmy, wykazało, że ludzie wykonujący pracę związaną z gromadzeniem danych poza biurem byli bardziej produktywni, gdy zostali poinformowani, że są monitorowani, w porównaniu do swoich kolegów, którym nie powiedziano, że są śledzeni".
Według Lyons nadzór nawet zwiększył zadowolenie pracowników. Badaczka dodaje, że pracownicy zdalni doceniają sygnały, że ich wydajność jest istotna z punktu widzenia firmy.
fot. Pixabay