Cenzura na Zoomie?
Podejrzane incydenty
Na początku czerwca br. Zoom dezaktywował konto Zhou Fengsuo, lidera protestów na Placu Tiananmen, które zakończyły się stłumieniem przez wojsko i masakrą 4 czerwca 1989 r. Zhou obecnie mieszka w Kalifornii. Do likwidacji jego konta na platformie doszło kilka dni po tym, jak uczestniczył w spotkaniu online upamiętniającym manifestacje. Zoom po pewnym czasie przywrócił konto Zhou.
Podobny los spotkał Lee Cheuk-Yana, polityka i działacza społecznego z Hongkongu. Także jemu Zoom dezaktywował konto – nastąpiło to 22 maja br., na kilka dni przed zaplanowanym wywiadem online z innym działaczem na rzecz demokracji Jimmym Shamem. Lee nie otrzymał jak dotąd wyjaśnienia tej sytuacji ze strony firmy.
Także „The Washington Post" donosi o incydencie na platformie Zoom związanym z rocznicą protestów na Placu Tiananmen. 3 czerwca br. przerwano spotkanie dotyczące tego wydarzenia; wcześniej konto, które było inicjatorem, zostało dezaktywowane. Zdaniem organizatorów w rocznicowym spotkaniu na Zoomie brało udział ponad 200 osób.
Warto dodać, że podobne wydarzenia organizowane za pomocą serwisów YouTube i Facebook odbyły się bez tego typu incydentów.
Zoom nie zaprzecza
W e-mailowym oświadczeniu Zoom nie zaprzeczył cenzurze. Twierdzi, że jako „firma globalna" jest zobowiązany do przestrzegania prawa krajów, w których prowadzi działalność, w tym również Chin. Władze platformy wyraziły żal z powodu pojawiających się zakłóceń podczas ważnych rozmów i zapewniły, że zmodyfikują swoje procesy, aby lepiej chronić użytkowników.
Wydarzenia te zaniepokoiły działaczy promujących prawa człowieka w Chinach, w tym prawo do korzystania z aplikacji Zoom. To bowiem jedna z niewielu zachodnich usług, która nie jest blokowana w tym kraju.
fot. Antonbe – Pixabay