Dalszy ciąg sporu między Stanami Zjednoczonymi a Huaweiem
Huawei nakłania władze Stanów Zjednoczonych, by opublikowały dowody na to, że gigant tworzył luki dające dostęp do poufnych danych użytkowników sprzętu firmy. Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych złożył przeciwko koncernowi oficjalne doniesienie w sprawie tworzenia backdoorów pozwalających na szpiegowanie działań w sieci.
W oskarżeniu przedstawione zostały poważne zarzuty: szpiegowanie, spisek, kradzieże. Władze USA podkreślają, że mają dowody na wykroczenia dokonane przez Huawei. Producent smartfonów nie pozostał obojętny na oskarżenia – John Suffolk, szef ochrony cyberprzestrzeni z ramienia Huawei, zachęca do udostępnienia rzekomych dowodów. „Nie ukrywajcie tego, nie wstydźcie się. Opublikujcie te dowody, niech świat je zobaczy" – zwraca się do władz Stanów Zjednoczonych, które wysuwają oskarżenia.
Suffolk wyjaśnił, że backdoory w sieci, które mogą korzystać z połączeń i danych potrzebnych organom ścigania w szczególnych wypadkach, faktycznie istnieją i Huawei ma do nich dostęp (tak jak i inne koncerny), jednak nie ma bezpośredniego dostępu do danych. Są to legalne bramy przechwytujące, wymagane przez rząd. Suffolk podkreśla, że koncern nie pozyskuje informacji o tym, jakie połączenia lub informacje są przechwytywane, kiedy się to dzieje i w jakim celu. Szef ochrony cyberprzestrzeni przyznaje tym samym, że inwigilacja za pomocą urządzeń Huawei faktycznie jest możliwa, jednak zapewnia, że tylko w uargumentowanych prawnie przypadkach.
Jak jest w rzeczywistości, nie wiadomo, dlatego warto zachować umiar w oskarżeniach i dalej śledzić wyciekające informacje. Trzeba też brać pod uwagę fakt, ze wojna handlowa między Chinami i Stanami Zjednoczonymi trwa nie od dziś, a szefowie chińskiego giganta nieustannie zmagają się z oskarżeniami.
fot. Huawei