Klient pozywa Apple’a na… 1383 dolary
Unieważniona gwarancja
Theodore A. Kim nie chciał od Apple'a wiele – jedynie tego, by mógł używać swojego iPhone'a 12, za który zapłacił 1383,13 dolarów. Na taką kwotę pozwał producenta, bo ten odmówił naprawy telefonu w okresie gwarancji. Co więcej, klient twierdzi, że podczas diagnozy problemu w warsztacie Apple'a... iPhone został popsuty. A konkretnie ktoś uszkodził w nim tackę karty SIM.
Historia zaczęła się w Wietnamie w październiku zeszłego roku, gdzie Theodore A. Kim kupił iPhone'a 12 od autoryzowanego sprzedawcy Apple'a. Gwarancja była dwuletnia. Po powrocie do USA okazało się, że telefon nie czyta amerykańskiej karty SIM.
Lokalny App Store wysłał sprzęt do warsztatu naprawczego, skąd wrócił on z informacją, że gwarancja go nie obejmuje, bo konstrukcja sprzętu została wcześniej naruszona. Klient nie dowiedział się jednak, w jaki konkretnie sposób, a dodatkowo odkrył, że oddany mu iPhone ma zepsutą tackę SIM, która wcześniej była sprawna.
Apple umywa ręce
Ponieważ przedstawiciele producenta uparcie trwali przy swoim, Theodore złożył skargę w biurze ds. drobnych roszczeń konsumenckich. Zarzuca gigantowi technologicznemu, że odmówił naprawy urządzenia objętego gwarancją. Domaga się zwrotu kosztów zakupu, czyli 1383,13 dolarów. Apple z kolei konsekwentnie uważa sprawę za zamkniętą.
Rozprawa wyznaczona jest na 23 listopada br., klient musi więc cierpliwie poczekać na rozstrzygnięcie sporu.
fot. Lucas van Oort – Unsplash