Kto grozi polskim internautom?
Nowe fakty w sprawie szantażowania polskich internautów przez warszawską firmę prawniczą ujawnia dzisiejszy Dziennik.
Od kilku tygodni do użytkowników sieci, którzy pobierają z internetu pirackie pliki trafiają pisma z kancelarii prawniczej, w których zawarte są żądania wpłat niewielkich sum pieniędzy w zamian z odstąpienie od skierowania do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
Podjęty przez Dziennik trop prowadzi do Szwajcarii. Okazuje się, że za procederem stoi tamtejsza firma Logistep, która wykorzystuje do inwigilowania polskich internautów autorski program szpiegujący. Aplikacja potrafi ustalić adres IP, za pośrednictwem którego pobierano pliki, ale co oczywiste, nie może wskazać danych osobowych pirata.
Skąd w takim razie informacje te trafiają do warszawskich prawników? Jak dowiedział się Dziennik, ich źródłem jest polska policja, która wykorzystuje to samo szwajcarskie oprogramowanie szpiegujące w zwalczaniu internetowych pedofilów. Sęk w tym, że jak nieoficjalnie twierdzą policjanci pracujący z programem, produkt Logistepu nie pomógł jeszcze znaleźć żadnego pedofila. Odnalazł za to wielu amatorów nielegalnej muzyki, filmów i gier. Zapoznawszy się z wynikami monitoringu Logistep zażądał (w imieniu poszkodowanych twórców) wglądu do akt sprawy, gdzie znalazł dane osobowe namierzonych osób, które policja – zgodnie z procedurami – pozyskała od operatorów internetowych. Pracownicy Logistepu przekazywali następnie te dane do warszawskiej kancelarii prawniczej.
Na pierwszy rzut oka wszystko odbywa się legalnie, choć w wypowiedzi dla Dziennika prof. Marek Safjan, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i członek rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uznał takie praktyki za niedopuszczalne. Coś w tym musi być, bo działania firmy Logistep zostały już uznane za nielegalne we Włoszech i Szwajcarii.
Źródło: Dziennik.pl