Microsoft: historia podwodna
Chmura na dnie oceanu
Wiosną 2018 roku Microsoft zatopił w Oceanie Atlantyckim kontener zwierający 864 umieszczone w 12 szafach serwery wraz z systemem chłodzenia. Pojemnik mający kształt cylindra o długości mniej więcej 12 metrów i czterokrotnie mniejszej średnicy spoczął na głębokości ok. 35 metrów (117 stóp) w odległości niespełna kilometra (pół mili) od wschodniego wybrzeża Orkadów.
Projekt Natick
Przez następne dwa lata specjaliści Microsoftu sprawdzali wydajność i niezawodność podmorskiej serwerowni. W lipcu br. kontener został wydobyty, a koncern z Redmond właśnie przedstawił wyniki całego eksperymentu, któremu nadano nazwę projekt Natick.
Przedsięwzięcie miało wykazać, czy podmorskie centra danych są niezawodne, praktyczne i mogą być zasilane ze źródeł energii odnawialnej. Wszyscy mieszkańcy Orkadów korzystają z energii elektrycznej dostarczanej przez turbiny wiatrowe i panele słoneczne; spoczywające na dnie oceanu centrum danych Microsoftu miało pobierać energię wyłącznie z wiatraków.
Skorupiaki nie przeszkadzają
Pomysł umieszczania kontenerów z serwerami na morskim dnie wydawać się dziwaczny, ale ma także zalety: firmy oraz instytucje obawiające się katastrof naturalnych lub ataków terrorystycznych mogą w ten sposób uchronić własną infrastrukturę. Poza tym należy się spodziewać, że zatopione serwerownie będą wymagały mniejszej ilości energii do zasilania systemu chłodzenia.
Zespół odpowiedzialny za projekt był zdania, że hermetyczny, odcięty od świata pojemnik jest w stanie zapewnić niezawodność umieszczonych w nim serwerów. Co prawda niemożliwe będzie usuwanie pojawiających się usterek, ale nie ograniczone zostaną także zjawiska takie jak korozja spowodowana tlenem i wilgocią. Przed zatopieniem kontenery zostały wypełnione azotem, który nie sprzyja korozji. Wyeliminowano także dobowe wahania temperatury zewnętrznej (już kilka metrów pod powierzchnią morza temperatura jest przez cały rok stała) oraz czynniki mechaniczne – a konkretnie drgania i wstrząsy wywoływane przez ludzi wymieniających uszkodzone elemnenty albo przechodzących po prostu obok serwerów.
Osiem razy lepiej
Po wydobyciu kontenera spod wody okazało się, że tylko kilka serwerów uległo awarii; zawiodły także pojedyncze kable. Ogólnie niezawodność okazała się ośmiokrotnie wyższa niż w przypadku centrów danych działających na lądzie.
Idea podwodnego centrum danych pojawiła się w firmie Microsoft w 2014 r. podczas spotkania ThinkWeek, które gromadzi pracowników dzielących się nieszablonowymi pomysłami. Koncepcja została uznana za możliwy sposób błyskawicznego zapewnienia usług chmurowych mieszkańcom stref przybrzeżnych oraz oszczędzania energii.
fot. Microsoft