Serwis erotyczny z zarzutami sądowymi
W sierpniu br. 22 przedstawicielki płci pięknej występujące w filmach dla dorosłych wystosowały pozew przeciwko koncernowi, dla którego pracowały. Według aktu oskarżenia właściciele Girls Do Porn obiecali kobietom, że filmy porno z ich udziałem nie będą dystrybuowane w sieci, a jedynie wydane na DVD i rozprowadzane wyłącznie na terenie Nowej Zelandii oraz Australii.
Wbrew obietnicom aktorki porno znalazły nagrania ze swoim udziałem w internecie, i to pod szyldem największej sieci z tej branży – Pornhub. Po podjęciu współpracy z Girls Do Porn reklamowała ona producenta na swojej stronie internetowej i promowała poszczególne jego filmy. Po serii zarzutów skierowanych do właścicieli Girls Do Porn sieć Pornhub w końcu zdecydowała się zaprzestać reklamowania strony i udostępniania na swoim serwerze filmów tego producenta.
Jak utrzymują kobiety, już podczas castingu zostały wprowadzone w błąd – ogłoszenie na Craigslists (amerykański serwis ogłoszeniowy) informowało jedynie o zapotrzebowaniu na modelki w określonym wieku i o miłej aparycji, brakowało zaś wzmianki o specyfice branży. Kobietom, które przeszły wstępną rekrutację, przekazywano informację, że nie ma więcej wakatów dla modelek, ale mogą spróbować swoich sił w filmach dla dorosłych – za o wiele wyższą stawkę. Nie to jednak było kluczem do przygotowania pozwu, ale zastrzeżenie, że nagrania z udziałem modelek miały nigdy nie trafić do sieci. Jednak trafiły i były szeroko udostępniane.
Sprawa sądowa rozpatrywana jest od 19 sierpnia br. w San Diego, jednak dopiero teraz Pornhub dostosował się do wniosku aktorek. Jak przyznaje przedstawiciel serwisu, stało się tak w wyniku oskarżenia federalnego i przebiegu procesu przeciwko Girls Do Porn. Aż do 14 października br. serwis ten pozostawał jednak pod „opieką” Pornhuba, a filmy z udziałem oszukanych kobiet krążą już po całej sieci.
fot. WilliamCho – Pixabay