W Niemczech rosną obawy przed aplikacją covidową
Cele inne niż deklarowane
Według sekretarza stanu ds. zdrowia Thomasa Götza obecna umowa na korzystanie z aplikacji Luca w Niemczech obowiązuje do końca marca br. Program jest używany w wielu sklepach, restauracjach i na imprezach do zbierania danych osobowych obywateli na potrzeby organów zajmujących się kwestiami związanymi ze zdrowiem. Celem jest informowanie ich o ewentualnym wykryciu zakażenia wirusem SARS-CoV-2.
Stosowanie aplikacji jest krytykowane przez obrońców prawa do prywatności. Zarzucają oni władzom wykorzystywanie programu także do celów innych niż deklarowane. Policja na przykład zastosowała zebrane w nim informacje do zlokalizowania świadków śmierci mężczyzny, który w listopadzie 2021 roku zmarł przed wejściem do restauracji w Moguncji (land Nadrenia-Palatynat). Dzięki aplikacji ustalono dane 21 świadków tego zdarzenia, gości restauracji.
Wydarzenie to wywołało duże oburzenie społeczne. Jak powiedział twórca aplikacji: ,,Potępiamy używanie danych z Luca zebranych w celu ochrony przed zakażeniem do innych celów''.
Niemcy zdezorientowani
Niektórzy politycy niemieccy, np. posłanka Zielonych Marie Schäffer, wezwali do zaprzestania wspierania programu Luca i do korzystania z oficjalnej aplikacji rządu federalnego, nazwanej Corona. Rząd zapewnia, że w przeciwieństwie do tego pierwszego Corona działa całkowicie anonimowo. Wykorzystuje Bluetooth do pomiaru odległości między ludźmi z uwzględnieniem czasu ich spotkania. Nie jest jednak używana do rejestrowania danych kontaktowych. Zapewnienia rządu są przyjmowane z rosnącym krytycyzmem.
W Berlinie przepisy covidowe wymagają obecnie, żeby restauracje i bary dokumentowały obecność swoich gości. Aby to zrobić, właściciele muszą rejestrować nazwiska i adresy klientów, co obecnie mogą zrobić tylko za pomocą aplikacji Luca lub po prostu odręcznie zapisując dane odwiedzających lokal.
fot. ArtTower – Pixabay