Winyle bardziej opłacalne
Fizycznie tylko na czarno
Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego (RIAA, Recording Industry Association of America) opublikowało raport na temat wyników sprzedaży muzyki za pierwsze sześć miesięcy br. Największe dochody przniosły usługi strumieniowania w różnych wariantach (płatnych i bezpłatnych) – odpowiadają one za 85% wpływów całej branży.
Odwrót od srebrnych krążków
Pozycja streamingu nie dziwi – sam serwis Spotify ma w USA o 24% płatnych abonentów więcej niż przed rokiem. Ich liczba przekroczyła 72 miliony (wzrost o 24% rok do roku). Na całym świecie szwedzki potentat pozyskał w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 12 milionów subskrybentów premium (łącznie jest ich 138 milionów). Ogółem usługi strumieniowania przyniosły w Stanach Zjednoczonych ok. 4,8 miliarda dolarów (wzrost o 12% rok do roku); z sumy tej 3,35 miliarda dolarów przyniosła sprzedaż abonamentowa.
W ciągu roku o prawie 23% spadły dochody z nośników fizycznych (do ok. 373 milionów dolarów) – ale w tym przypadku poszkodowanymi okazały się płyty CD Audio (odnotowano spadek o niemal połowę). Wzrosły za to przychody ze sprzedaży płyt winylowych (o 3,6%). Co prawda czarnych krążków sprzedano mniej niż nośników cyfrowych (8,8 miliona winyli wobec 10,2 miliona płyt CD), ale wersje analogowe przyniosły 232 miliony dolarów, a srebrne krążki – niespełna 130 milionów. Po raz ostatni podobna sytuacja miała miejsce w 1986 roku.
Oczywiście nie należy zapominać, że sprzedaż płyt winylowych generuje tylko 4% wpływów branży nagraniowej (a wszystkie nośniki fizyczne – zaledwie 7%). Spadek przychodów w tym segmencie tłumaczy się utrudnieniami w handlu (ograniczeniem działalności sklepów w czasie lockdownu) oraz powszechnym odwoływaniem koncertów, podczas których sprzedawano również płyty.
Na dysku twardym
Najsłabiej wypadło w zestawieniu pobieranie z sieci ścieżek dźwiękowych i albumów. Ta część przychodów stanowi 6% wpływów branży nagraniowej. Wyniosła ona ok. 350 milionów dolarów (spadek o 22%). Za pojedyncze utwory zapłacono prawie tyle samo co za albumy (odpowiednio: 166 i 164 miliony dolarów). Resztę całej sumy stanowiły inne nagrania cyfrowe – przykładowo, dzwonki do telefonów.
fot. Rudy i Peter Skitterians – Pixabay