Zapowiedź (nieudanej) rewolucji
Jaskółka zmian transportu osobistego
Trzeciego grudnia 2001 roku miała miejsce premiera Segwaya. Od tej daty minęło niespełna 20 lat, a urządzenie, które wedle szumnych zapowiedzi miało „zrewolucjonizować transport miejski", „być ważniejsze [dla społeczeństwa] od pecetów" (tak stwierdził Steve Jobs, który jednak później wycofał się z tej tezy, twierdząc, że źle zinterpretowano jego wypowiedź) takim się nie stało, choć zdaniem niektórych apologetów miało być nawet „ważniejsze od internetu".
Wózek inwalidzki inaczej
Cóż, okazało się, że dostaliśmy po prostu rodzaj elektrycznego jednoosobowego pojazdu, poruszającego się z maksymalną prędkością ok. 13 km/h, sterowanego balansem ciała, będącego tak naprawdę rozwinięciem idei... wózka inwalidzkiego iBOT. Dodawszy do tego zaporową cenę „jeździka", zbliżoną do ceny samochodu, sporą masę, a także rozmaite problemy związane z jego użytkowaniem (zapas energii pozwalał na przebycie ok. 20 km, nie bardzo było wiadomo, czy powinien poruszać się po ulicach, czy chodnikach itd.) nie powinno dziwić, że Segway nie okazał się komercyjnym sukcesem. Dziś ten „pierwszy wielki wynalazek XXI wieku" jest już praktycznie niemal zapomniany. W 2015 firma produkująca te urządzenia została wykupiona przez chińskiego producenta (Ninebot).
Jednak żyje!
W swoim czasie pojawiły się informacje, że wynalazca Segwaya zginął w wypadku podczas jazdy na tym urządzeniu. To nie jest prawda – Dan Kamen, ojciec Segwaya, ma się dobrze. Zginął natomiast brytyjski milioner, który w momencie śmierci był właścicielem firmy Segway.
fot. Wikipedia