Social media na cenzurowanym
– Jak mogliśmy na to pozwolić, aby Instagram i TikTok stały się tak dużą częścią życia tylu nastolatków? – pyta na łamach „The New Yorkera” Jonathan Haidt, amerykański psycholog społeczny z Uniwersytetu w Nowym Jorku. Od kilku lat profesor Haidt zbiera akademickie badania na temat związku między zdrowiem psychicznym nastolatków a mediami społecznościowymi. – Coś strasznego przydarzyło się pokoleniu Z, czyli osobom urodzonym po 1996 roku – twierdzi naukowiec. Jego zdaniem wskaźniki depresji i lęków wśród nastolatków zawsze rosły i spadały, jednak w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat zaszła znacząca i trwała zmiana samopoczucia młodych osób. Niestety, nie na lepsze. Haidt wielokrotnie publicznie podkreślał największy paradoks cyfrowego świata: media społecznościowe, które z założenia miały nam poprawiać nastrój i umożliwiać rozwijanie kontaktów społecznych, są pierwszym podejrzanym o wzrost liczby osób chorujących na depresję.
[
Właściwie można by zapytać: o co tyle hałasu? Badania prowadzone w zaciszu facebookowego imperium nie pokazały nic nowego. Podobnych badań jest cała masa i są one wykonywane już od wielu lat. Już w 2016 r. zespół ekonomistów z Uniwersytetu w Sheffield, wykazał, że im więcej czasu dzieci spędzają na Facebooku, Snapchacie, WhatsAppie i Instagramie, tym mniej cieszą się życiem: pobytem w szkole, rodzinami i swoim wyglądem. Nie są to różnice kosmetyczne – spędzanie zaledwie godziny dziennie na portalach społecznościowych zmniejsza prawdopodobieństwo całkowitego zadowolenia dziecka ze swojego życia o około 14 proc.
We wszystkich tego rodzaju rankingach pokazujących negatywny wpływ na zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie młodych osób prym wiodą Instagram i Snapchat, czyli platformy, w których użytkownicy publikują wyretuszowane zdjęcia swoich najładniejszych posiłków, ubrań, samochodów i wakacji. Oba serwisy są bardzo skoncentrowane na wizerunku i wydaje się, że to właśnie ogromna liczba porównań społecznych, którą fundują swoim sympatykom (ze swoimi mechanizmami polubień, obserwujących, udostępniających, etc.) jest odpowiedzialna za poczucie nieadekwatności, lęku czy niepokoju użytkowników. To w gruncie rzeczy dość oczywista zależność społeczna – kiedy patrzymy na fotki prezentujące kolejne idealne wakacje naszych idealnych znajomych, możemy łatwo dojść do przekonania, że wszyscy mają lepiej niż my. A stąd już tylko krok do pogorszenia samopoczucia.
Kolorem zielonym oznaczono wpływ pozytywny, czerwonym – negatywny.
Skłonność do depresji i stanów lękowych po codziennej (i coraz większej) dawce pobytu na platformach społecznościowych dotyka nie tylko najbardziej na to narażone (bo pozbawione mechanizmów obronnych) – dzieci i nastolatki, ale też osoby dorosłe. „Journal of Social and Clinical Psychology” opublikował wyniki bardzo ciekawego eksperymentu przeprowadzonego przez badaczy Uniwersytetu w Pennsylwanii. Podzielili oni ponad 140 studentów na dwie grupy. Pierwsza miała regularnie korzystać z trzech najpopularniejszych platform – Facebooka, Snapchata i Instagrama – tak jak i tak miała to w zwyczaju. Zadaniem drugiej było ograniczanie czasu spędzanego w ten sposób czasu do 10 minut dziennie na dany portal (łącznie 30 minut). Przed i po trwającym trzy tygodnie eksperymencie zbadano poziom psychicznego samopoczucia wszystkich studentów. Osoby, które zdecydowały się na częściowy detoks, czuły się szczęśliwsze i mniej samotne niż poprzednio, zgłaszały też mniej stanów depresyjnych i niższy poziom lęku. Okazało się, że abstynencja leczy również od FOMO (z ang. fear of missing out – red.), czyli związanego z uzależnieniem od internetu lękiem przed tym, że coś nas ominie.
Jakby tego wszystkiego było mało, w ostatnich latach mamy do czynienia z kolejnym, dość zaskakującym efektem przylepiania się do serwisów społecznościowych na wiele godzin dziennie. W czerwcu 2019 roku dr Kirsten Müller-Vahl, psychiatra z Hanoweru, zaczęła obserwować dziwne zjawisko. Oddział z osobami cierpiącymi na zespół Tourette’a został dosłownie zalany pacjentami z objawami, których nie potrafiła wyjaśnić. Dziesiątki nastolatków, u których nigdy wcześniej nie zdiagnozowano tego zaburzenia nagle zaczęły cierpieć na charakterystyczne dla niego tiki. Choć mimowolne ruchy ciała i okrzyki, towarzyszące zespołowi Tourette’a, są zwykle unikalne dla każdej osoby, tym razem wszyscy pacjenci cierpieli na dokładnie te same tiki: wykrzykiwali frazy: „latający rekin”, „jesteś brzydki” lub „heil Hitler”. Lekarka odkryła, że nowi pacjenci naśladują młodego Niemca Jana Zimmermana, który od dwóch lat prowadzi niezwykle popularny kanał na YouTubie (dwa miliony subskrybentów), gdzie dzieli się tym, jak radzi sobie z chorobą Tourette’a.
Dramatyczny wzrost liczby młodych pacjentów szukających pomocy w leczeniu tików zaobserwowali również lekarze w Stanach Zjednoczonych, Australii, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Większość młodych osób, zgłaszających się do szpitali, przyznała, że oglądała treści influencerów TikToka cierpiących na zespół Tourette’a, którzy filmują samych siebie mimowolnie przeklinających, bijących się, klaszczących itp. Nagrania z oznaczeniem #tourettes obejrzano ponad pięć miliardów razy. Jak twierdzi Caroline Olvera z Rush University Medical Center w Chicago, tiki są wyjątkowym schorzeniem neurologicznym, ponieważ są łatwo wywoływane pod wpływem sugestii. Zdaniem naukowców mamy tu do czynienia z masową chorobą socjogenną, która polega na spontanicznym rozprzestrzenianiu się zachowań i emocji w grupie.
Czy łatkę „choroby socjogennej” możemy nadać również słynnym wyzwaniom TikToka, takim jak Milk Crate Challenge (wspinanie się po skrzynkach po napojach w efekcie którego, dochodzi do upadków kończących się zwichnięciami barku czy urazie rdzenia kręgowego), „Wyzwanie łamacza czaszek” (Skullbreaker Challenge), polegającym na podcinaniu nóg podskakującej osobie, tak by poleciała bezwładnie na plecy i uderzyła głową o podłoże, które doprowadziło w samych tylko Stanach Zjednoczonych do ponad 100 przypadków poważnych obrażeń głowy? Wyzwanie Blackout, w którym uczestnik zaciska sobie pasek wokół szyi, starając się jak najdłużej wytrzymać bez dopływu powietrza, a potem umieszcza nagranie w sieci, powiązano ze zgonami kilkorga dzieci, w tym dziesięcioletniej dziewczynki z Włoch.
Tak, to już zdecydowanie nie jest zabawne. Menu negatywnego wpływu na zdrowie mentalne i fizyczne platform społecznościowych staje się z biegiem czasu coraz bogatsze. Lęk i depresja to zaledwie przystawka. Zanim przejdziemy to dania głównego możemy złamać żebra lub kręgosłup. A co powiecie – tak na deser – na śmierć z uduszenia? Sarkazm sarkazmem, ale naprawdę nie jest łatwo znaleźć powody, dla których lekarze, rodzice, psycholodzy, politycy i organizacje społeczne mieliby nie bić na alarm w sprawie toksycznego wpływu social mediów na nasze zdrowie. Wręcz przeciwnie – należałoby raczej zapytać – dlaczego nikt z tym jeszcze nic nie zrobił? Dlaczego żadna platforma nie wprowadziła ostrzeżeń w stylu: nadmierne użytkowanie grozi śmiercią lub kalectwem? Albo nie dołączyła do swojego regulaminu listy skutków ubocznych na podobieństwo większości środków medycznych? Pytam całkiem na serio.
Nicole Daniels, How Does Social Media Affect Your Mental Health?, serwis internetowy „The NewYorker”, [dostęp: 27.11.2021]
Damien Gayle, Facebook aware of Instagram’s harmful effect on teenage girls, leak reveals, serwis internetowy „The Guardian”, [dostęp: 27.11.2021]
Denis Campbell, Depression in girls linked to higher use of social media, serwis internetowy „The Guardian”, [dostęp: 27.11.2021]
Denis Campbell, Facebook and Twitter 'harm young people's mental health, serwis internetowy „The Guardian”, [dostęp: 27.11.2021]
Jonathan Haidt, Tobias Rose-Stockwell, The dark psychology of social networks, serwis internetowy „The Atlantic”, [dostęp: 27.11.2021]