Nie było w historii ludzkości lepszych czasów dla domorosłych odkrywców i fanów amatorskiej geografii ekstremalnej. Kiedyś wielkie odkrycia były domeną wystarczająco bogatych, by kupić statek i wystarczająco odważnych, by na niego wsiąść. Dziś z kolei każdy w domowym zaciszu może przemierzyć kulę ziemską i nie tylko wzdłuż i wszerz. Nie trzeba nawet mieć mocnego komputera: wystarczy połączenie z siecią i jedna z trzech sztandarowych usług Google’a.
Nierozerwalna trójca
Trudno jest teraz postawić wyraźną granicę. Google Earth, Maps i Street View przenikają się wzajemnie i uzupełniają. Dawniej różnice były wyraźniejsze: pierwsza usługa była samodzielną aplikacją komputerową, gdzie mogliśmy oglądać model 3D naszej planety, Maps od początku funkcjonowały jako usługa webowa z mapami, a serwis Street View z kolei powstał jako projekt uniwersytecki, którego celem było opracowanie metody na przekonwertowanie zapisanego na taśmie wideo wyglądu dzielnicy na kilka o wiele łatwiejszych w odbiorze fotografii.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło i Google splata ze sobą wszystkie wymienione usługi. Earth co prawda dalej funkcjonuje w wersji samodzielnej, ale już użytkownicy przeglądarki Chrome mogą ją uruchomić tak samo jak Mapy – w karcie programu. W Mapach pojawiła się funkcja trójwymiarowego widoku, z kolei Street View zawędrowało do obydwu wcześniej wymienionych i w miejsca, o których studenci projektujący system konwersji fotografii na ujęcia panoramiczne mogli tylko pomarzyć.
Planeta Ziemia
Choć trudno w to uwierzyć, zaczęło się od Google Earth. Usługa jeszcze wtedy tak się nie nazywała, była projektem komercyjnym i nie należała do giganta. Keyhole Earth Viewer był przeznaczony do użytku wszędzie tam, gdzie zajmowano się przestrzenią, choć twórcy nie ukrywali, że najwięcej pożytku będą mieć z niego biura nieruchomości, firmy budowlane, a także ratusze miast objętych przez usługę i agencje wywiadowcze. Program był sprzedawany na płytach CD, licencja zaś zapewniała rok działania usługi. Firmie nie wiodło się szczególnie dobrze. Przełomowy był dopiero rok 2003, kiedy logo firmy zaczęło być pokazywane w jednej ze stacji telewizyjnych przy okazji relacji wojny w Iraku. To wystarczyło, by sytuacja uległa gwałtownej poprawie.
Mimowolna reklama w telewizji, gdzie materiały z Keyhole Earth Viewer używane były do przedstawiania działań wojennych, sprawiła, że producentem programu zainteresowali się więksi gracze. Drugim, który przejął przyszłą usługę Earth, był Google – koncern zauważył, że internauci bardzo często pytają o miejsca, postanowił więc wyłożyć gotówkę na gotową i już działającą odpowiedź na ich pytania. Rozwój Google Earth ruszył z kopyta.
Początkowo Ziemia widoczna w programie była bryłą, która wizualizowała naszą planetę za pomocą zdjęć satelitarnych i lotniczych. Szybko jednak okazało się, że to dopiero początek i prosty w założeniach projekt zaczął obrastać w dodatkowe funkcje. Począwszy od 2006 roku pojawiły się m.in. obsługa Wikipedii, zintegrowany z Google Earth symulator lotu samolotem, możliwość podglądu nocnego nieba czy oceanów, Street View, a także – w 2009 – pierwsze profesjonalne modele 3D, tworzone i umieszczane w Google Earth jeszcze przez użytkowników. Już trzy lata później koncern ogłosił, że przechodzi na automatyzację w tworzeniu trójwymiarowej grafiki i wkrótce pojawił się Earth, jaki znamy dziś – czyli kompleksowy model naszej planety z miastami i górami w pełnym trójwymiarze, z wieloma warstwami informacyjnymi i odwołaniami do zewnętrznych usług. Warto jeszcze zaznaczyć, że dla usługi rok 2017 był przełomowy – użytkownicy Chrome’a dostali możliwość uruchamiania usługi w przeglądarce, w przypadku samodzielnego programu zaś Google za darmo udostępnił wersję Pro. Tym samym usługa Google Earth stała się w pełni darmowa.