Ewolucyjne zmiany
Pomijając takie detale, jak lepiej zoptymalizowana akceleracja sprzętowa, dodanie wsparcia dla formatu WebP, możliwość zapisywania pliku wynikowego jako dokumentu Adobe Photoshop czy wreszcie ulepszona obsługa RAW-ów, dwunasta edycja Photo Commandera ma kilka naprawdę ciekawych nowości. Pierwsze, co rzuca się w nim w oczy, to skorygowany interfejs. W trybie zarządzania jego układ przebudowano w taki sposób, aby umożliwić szybsze porządkowanie i dobieranie materiałów do tworzonych albumów czy kalendarzy.
Widok edycyjny zyskał nowy pasek miniatur, mający usprawnić przeglądanie zdjęć. Co ciekawe, w obu przypadkach nie obeszło się też bez wizualnej zmiany przybornika opcji. Twórcy odeszli tu od klasycznie wyglądających ikon, zastępując je znacznie bardziej rozbudowanym paskiem narzędziowym podczas przeglądania i czytelniejszą w odbiorze listą symboli w trakcie obróbki zdjęć. Wszystko po to, aby potencjalnemu użytkownikowi dużo łatwiej było odnaleźć się w poszerzonym katalogu narzędzi edycyjnych. Na szczególną uwagę zasługują tu zmodernizowane funkcje Quick-Fix, pozwalające zarówno na automatyczną optymalizację zdjęć, jak i głęboki ich retusz, także ten mocno wyidealizowany. Wśród wielu dostępnych opcji znalazła się i całkowita nowość – Color Accent Effect, będący w istocie selekcyjnym filtrem koloru. Za jego pomocą możliwe jest utworzenie niecodziennych obrazów, w których niemal całość ekspozycji skonwertowana zostaje do czerni i bieli, przy zachowaniu, dla bardziej dramatycznego wyglądu, wybranych szczegółów w kolorze. Świetnym uzupełnieniem tych funkcji jest znana już opcja podglądu wykonywanych na zdjęciu modyfikacji, umożliwiająca skonfrontowanie ich z materiałem źródłowym.
Oczywiście w nowej odsłonie programu nie mogło zabraknąć szerszej oferty w zakresie dzielenia się wynikami swojej pracy ze znajomymi. Między innymi dlatego w dwunastce wysyłanie zdjęć i filmów zintegrowano z chmurą Ashampoo Webspace, a także dodano klienta e-mailowego opartego na przeglądarce internetowej, współpracującego m.in. z Google Mail. Co cieszy, przy wszystkich tych zmianach nie zapomniano o użytkownikach wcześniejszych wersji Photo Commandera, którzy teraz mają do dyspozycji prosty kreator konfiguracji, pozwalający na automatyczny import istniejących ustawień, stylów, albumów, zakładek czy kopii zapasowych.
Rzeczy do poprawki
Niestety, wrażenie wygodnego i efektywnego, kompleksowego menedżera multimediów jest nieco popsute kilkoma niedociągnięciami. Dla przykładu, mimo wyraźnie ograniczonego apetytu na zasoby komputera program nadal kuleje pod względem optymalizacji – zdjęcia doczytują się dość długo, a przełączanie się między poszczególnymi funkcjami, z odpaloną w tle sporej wielkości biblioteką zdjęć, wręcz irytuje powolnością. Podobnie zresztą jak zaimplementowany w edytorze odtwarzacz wideo, który ewidentnie nie radzi sobie z niektórymi z popularnych obecnie formatów, niepoprawnie je wyświetlając albo wręcz zawieszając program. Całości dopełnia dość charakterystyczna dla Ashampoo praktyka częstego informowania użytkownika o wszelkich ofertach specjalnych.
PLUSY:
- Łatwe katalogowanie i szybkie wyszukiwanie zdjęć i filmów
- Inaczej zorganizowany, bardziej komfortowy interfejs
- Duża liczba narzędzi edycyjnych
- Bogaty zestaw efektów
- Automatyczne wykrywanie rys i niechcianych obiektów na zdjęciach
- Zintegrowany klient poczty e-mailowej i usługa chmurowa
MINUSY:
- Spore problemy z wyświetlaniem niektórych formatów filmów
- Nadal powolne działanie
- Natarczywość reklam z ofertami specjalnymi