Ściśnij mnie!
Obudowa tego telefonu reaguje na… uścisk dłoni. Obejmując przeciwległe boczne krawędzie i ściskając je, możemy wywołać przypisaną wcześniej do tej akcji czynność. Z telefonem wcale nie trzeba się przy tym siłować: stopień nacisku jest konfigurowalny, a do funkcji człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja.
To samo zresztą można powiedzieć o czułych na dotyk krawędziach i niemechanicznych przyciskach zasilania i głośności. Wygoda użytkowania jest wielką zaletą tego telefonu – to chyba najlepszy pod tym względem model w tym roku.
Ściskanie krawędzi standardowo wywołuje aparat fotograficzny – i jest to strzał w dziesiątkę, bo U12+ jest pod tym względem celujący. Odwzorowanie barw stoi na wyjątkowo wysokim poziomie, podobnie jak zresztą ostrość.
Nieco gorzej wypada zaszumienie, ale i tak najważniejsze kwestie wymykają się laboratoryjnym pomiarom. Dzięki funkcji HDR Boost 2 aparat świetnie radzi sobie ze zmiennymi warunkami świetlnymi, jest szybki, świetnie ostrzy, a do tego mamy do dyspozycji zoom optyczny i stabilizację mechaniczną.
Dobre brzmienie
Pora na minusy: brak gniazda minijack. Rekompensuje to co prawda obecność słuchawek USB-C i wodoszczelność obudowy, ale i tak fani tradycyjnych zestawów słuchawkowych będą rozczarowani. Dźwięk jednak stoi na bardzo wysokim poziomie. Obraz zresztą też, choć maksymalna jasność nie jest bardzo wysoka. O wydajności nie ma co wspominać: odpowiada za nią Snapdragon 845, wszystko jest więc w najlepszym porządku. Szkoda trochę, że mamy tylko 64 GB pamięci, ale jest slot microSD.
HTC U12+ to świetny telefon. Przemyślany, nowoczesny, dobrze zaprojektowany. Pytanie tylko: czy pójdą za nim tańsze?