Apetyt na szczyt
Już aluminiowa obudowa z przyciskiem zasilania zintegrowanym z czytnikiem linii papilarnych obiecuje wiele i nie jest to deklaracja bez pokrycia. Urządzenie bazuje na procesorze Intel Core i7-8550U, 16 GB RAM-u i karcie graficznej Nvidii (słabsza wersja GeForce MX150 2 GB, która pozwala na grę w rozdzielczości HD z maksimum średnimi detalami), dysk zaś to 512-gigabajtowy nośnik SSD NVMe PCIe. Taki zestaw podzespołów zapewnia bezproblemową pracę, ale to ekran jest najbardziej rewelacyjną częścią chińskiego ultrabooka inspirowanego MacBookiem Pro.
Po chińsku, czyli dobrze
Dotykowy wyświetlacz został pokryty szkłem Gorilla Glass, ma cienkie ramki (4,4 mm) i zajmuje aż 91 proc. powierzchni. Zastosowana matryca LTPS charakteryzuje się rozdzielczością 3000x2000 pikseli, stuprocentowym pokryciem palety sRGB, kontrastem 1500:1 i jasnością 450 nitów. Proporcje ekranu (3:2) spowodowały, że podnoszona kamerka trafiła między klawisze F6 i F7 – filmowanie odbywa się więc od spodu, co wypacza wygląd twarzy.
Podświetlana klawiatura ma wyraźny, ale niewielki (1,1 mm) skok klawiszy. Touchpad (bez wyróżnionych przycisków myszy) jest wzorowy zarówno pod względem rozmiaru, jak i responsywności. Czysty i dość głośny dźwięk generują cztery głośniki, choć basów tu nie uświadczymy. Nie ma też czytnika kart, są za to hybrydowy minijack oraz trzy porty USB: jeden typu A i dwa typu C. Te ostatnie służą też do ładowania akumulatora, a jeden z nich jest zgodny ze standardem Thunderbolt 3. W zestawie znajduje się podłączana do USB-C przejściówka z gniazdami HDMI, VGA oraz USB typu A i USB-C.
Przy jasności ekranu ustawionej na poziomie ok. 60 proc. MateBook X Pro przetrwa dzień mniej wymagającej pracy bez konieczności ładowania. Intensywniejsze obciążenie skutkuje też niestety nadmiernym nagrzewaniem się obudowy. Ta wada nie przesłania jednak tego, że ultrabook Huawei to świetne urządzenie, i szkoda tylko, że oferowany jest w zaporowej cenie.