Kto wie, może właśnie w ten sposób twórcy starali się wynagrodzić graczom brak prawdziwych nowości. Pod względem koncepcyjnym Risen 3: Władcy Tytanów to dokładnie taka sama gra role-playing jak poprzednie odsłony cyklu. Odwiedzasz nawet te same miejsca – kilka wysepek położonych wśród bezkresnych mórz. Taki powrót do przeszłości początkowo cieszy i pozwala poczuć się jak w domu. Z czasem jednak zaczyna męczyć. Nie po to kupuje się nową grę, by pozostawać na starych śmieciach!
Otwarty świat i niezależne postaci
Największą zaletę Risen 3: Władcy Tytanów stanowi otwartość świata. To świat sprzed kilku wieków, pełen skromnych osad i bezdennych pieczar, nędznych rzezimieszków i odważnych piratów, spisków, magii, ale i broni palnej. Możesz go swobodnie przemierzać, i to zresztą robisz, coraz mocniej zagłębiając się w dopracowaną i ciekawą fabułę. Bohater już na wstępie traci swoją duszę i umiera. Powraca jednak do świata żywych i próbuje zrozumieć swój los. Liczy na to, że magowie z wyspy Taranis przyjdą mu z pomocą. Przy okazji sam pomaga kilku napotkanym osobom.
Postacie niezależne to kolejny niezaprzeczalny atut tej produkcji. Jest ich sporo i rzeczywiście żyją własnym życiem. Mają własne sprawy, pragnienia, potrzeby, a także zadania, które trzeba im pomóc zrealizować. Przede wszystkim zaś są niebanalni. To nie są kolejne przypadkowe osoby dorzucone do scenariusza tylko po to, by gracze mieli co robić. Stanowią za to jego integralną część, element dodający kolorytu oraz umożliwiający prowadzenie rozbudowanych dialogów. Nieraz też ratują ci skórę.
W grze pojawiają się trzy frakcje, do których można dołączyć. Ich listę otwierają łowcy demonów, którzy dzięki magii runicznej dysponują naprawdę sporą potęgą. Strażnicy z kolei korzystają z magicznych kryształów, a Piraci VooDoo sięgają po klątwy. Wybór gildii pociąga za sobą nie tylko inną ścieżkę rozwoju oraz dostęp do różnego rodzaju broni i ich ulepszeń, ale także misje specyficzne jedynie dla danej frakcji.
Stare wady
Szkoda natomiast, że nie zmieniono systemu walk. Podobnie jak w poprzednich odsłonach cyklu bazują one na zadawaniu ciosów o różnej sile oraz umiejętnym stosowaniu bloków bądź uników. W grze nie można uderzać na oślep, a odpowiednie reagowanie na ruchy przeciwnika jest kluczowym czynnikiem sukcesu. Kto nie ma dobrego refleksu, będzie zbierał cięgi. Krytykowano to już nieraz, a twórcy prawie niczego nie zmienili. Poprawili jedynie sztuczną inteligencję, przez co wrogowie są jeszcze skuteczniejsi.
Wad jest więcej. Źle wyświetlające się bądź rozmyte tekstury, kiepskie animacje towarzyszące rozmowom, zbyt częste spowolnienia i błędy obiektów 3D przeszkadzają, podobnie jak słabo dobrane angielskie głosy. Niektóre miejsca faktycznie są malownicze (każda wyspa jest nieco inna, wszystkie mają swój klimat), ale coraz wyraźniej widać, jak bardzo silnik graficzny serii odstaje od najnowszych produkcji. Pora wymienić go na nowy!
W drogę!
Mimo tych niedoróbek Risen 3: Władcy Tytanów pozostaje świetną grą fabularną, która zapewni śmiałkom przynajmniej 50 godzin emocjonującej rozgrywki. Pozwoli im również przeżyć emocjonującą przygodę, zżyć się z bohaterem i zadbać o jego rozwój. Program ma klimat, a także sporo sprawdzonych rozwiązań. A że stare wady nie zostały wyeliminowane? Cóż, miłośnicy serii zdążyli się do tego przyzwyczaić…
PLUSY:
- Ciekawy scenariusz
- Pełna swoboda
- Malownicze zakątki
- Atmosfera prawdziwej przygody
MINUSY:
- Brak innowacji
- Słabe zakończenie
- Sporo niedoróbek
- Stary silnik graficzny