Choć widać podobieństwa do serialu „Mr Robot”, a i Rami Malek przyłożył rękę do promocji gry, autorzy kontynuacji Watch Dogs postawili na atmosferę lżejszą niż w „jedynce” czy hicie z Christianem Slaterem. Nie każdego rozbawią rozpikselowane animacje nawiązujące do memów, ostentacyjne luzactwo bohaterów też czasem mierzi, ale wirtualnemu San Francisco i społeczności internetowej rodem z 9GAG-a blisko do rzeczywistości. Wiarygodność budują liczne nawiązania do popkultury, choćby „Gwiezdnych wojen”, w grze żyją odpowiedniki Toma Cruise’a czy Martina Shkreliego, pościgom samochodowym może towarzyszyć „Turbo Lover” Judas Priest itd.
Włam doskonały
Twarzą gry jest Marcus „Retr0” Holloway, najnowszy nabytek przypominającej Anonymous organizacji DedSec. Niczym w „Mr Robocie” dzielni haktywiści buntują się przeciwko masowemu inwigilowaniu obywateli przez złe korporacje i rzucają rękawicę największej z nich. By zdobyć moc obliczeniową wystarczającą do obalenia Blume Corp., muszą zaskarbić sobie sympatię rzeszy fanów gotowych przyłączyć swe urządzenia do dedsecowego botnetu. O uznanie najłatwiej dzięki spektakularnym operacjom hakerskim, np. kradzieży tajemnic nibyscjentologów.
Marcus za pomocą smartfona przejmie kontrolę nad niemal dowolną elektroniką, od bankomatu po sygnalizację świetlną – bardziej złożone przypadki wymagają aktywowania terminali, zdobycia hasła, ew. rozwiązania łamigłówki. Dzięki dronowi i samojezdnemu „skoczkowi” część trudno dostępnych i dobrze chronionych zabezpieczeń może nawet łamać zdalnie, ale bezpośrednie działanie też go nie zraża. Ba, gdy znudzi go skradanie, rozpraszanie uwagi strażników fałszywymi SMS-ami i powodowanie ogłuszających zwarć, Marcus może znokautować wroga w walce wręcz lub sięgnąć po różnego kalibru broń palną, zmieniając się w pełnoprawnego terrorystę. Napływ „followersów” i zwiedzanie miasta pozwalają mu opanować nowe zdolności, np. „hakowanie” jadących obok aut, by zmusić je do skrętu.
If you’re going...
Malownicze San Francisco wraz z przyległą Doliną Krzemową, a nawet więzieniem Alcatraz zachęcają do eksploracji. Już po chwili trafisz na autoironiczne zlecenie „wycieknięcia” zwiastuna nowej gry Ubisoftu, uratujesz niedoszłego samobójcę dzięki przechwyceniu podglądu z kamery w jego garażu, pościgasz się dronami albo po prostu niczym kierowca Ubera zaczniesz rozwozić pasażerów, słuchając ulubionego radia. Samochody kradnie się w WD2 w trymiga, choć naturalnie skutkuje to zainteresowaniem organów ścigania.
Jeśli podczas rajdu ulicami potrącisz paru pieszych i spowodujesz karambol, po chwili będziesz mieć na karku policyjny śmigłowiec i kolumnę radiowozów. Dobrze jest być wtedy w trybie online, bo do pościgu po stronie stróżów prawa mogą dołączyć inni gracze. Mimo że dostępne są też misje kooperacyjne oraz znane z „jedynki” inwazje, podczas których ukryty w tłumie gracz próbuje ukraść twoje dane, to właśnie takie polowania najbardziej emocjonują. Rozbicie sportowego auta na palmie i, sekundę później, uniknięcie potrącenia przez jednego z trzech ścigających, zastrzelenie go, rozdzielenie się z kumplem z co-opa, by spotkać się w porcie i dalej uciekać motorówką – czegoś takiego się nie zapomina.