Dzięki ekranowi wykonanemu w technologii e-papieru Amazfit Bip jest jednym z bardzo niewielu smartwatchy, których czas działania liczy się w dobach, a nie w godzinach. Według producenta wynosi on aż 45 dni, a z naszych dwutygodniowych testów redakcyjnych wynika, że czas ten można bez problemu osiągnąć podczas normalnego użytkowania. Już samo to robi bardzo dobre wrażenie, bo przecież mamy do czynienia ze sprzętem, którego ekran – w przeciwieństwie do większości konkurentów – jest cały czas włączony.
Dzięki temu zresztą Bip sprawdza się znacznie lepiej również w roli zwykłego zegarka, a i przeglądanie powiadomień jest bardzo wygodne. Dzięki możliwości zmiany cyferblatu na ekranie mogą być wyświetlane nie tylko godzina i liczba kroków. W standardowej aplikacji jest tylko parę zamienników do wyboru, ale ze sklepu Google’a można pobrać alternatywny soft, który pokaże na przykład także prognozę pogody.
Ile tłuszczu w tkankach?
Na tym możliwości Bipa się jednak nie kończą. Sprzęt ma wbudowany pulsometr, barometr, a nawet moduł GPS, dzięki czemu świetnie sprawdza się w roli urządzenia do monitorowania aktywności. Postępy i historię można sprawdzić na smartfonie w aplikacji Mi Fit – tej samej, z której korzysta opaska Mi Band 2. Oprogramowanie da się sparować także z inteligentną wagą Xiaomi – tym samym „inwigilacja” obejmie więc również wagę użytkownika i udział tłuszczu w tkankach organizmu.
Wszystkie te informacje można synchronizować z usługami Google Fit lub Apple Health. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest to sprzęt treningowy. Nie można też instalować dodatkowych apek – ale czas pracy i cena w pełni to wynagradzają.