Z wcięciem
Zbudowany z aluminium, świetnie spasowany i elegancko wyglądający – tak w skrócie można opisać Mi A2 Lite. Dodatkowo producent wyposażył smartfon w popularne ostatnio wcięcie (ang. notch), a obcięcie ramki na górze ekranu sprawiło, że diodę powiadomień przeniesiono na dolną krawędź. Z tyłu mamy bardzo szybki czytnik linii papilarnych oraz aparat, który nieznacznie wystaje nad powierzchnię obudowy. Niestety, mimo ostrożnego użytkowania, udało mi się w trakcie testów zarysować plecki urządzenia. Ustrzec przed tym na szczęście może dołączone do zestawu gumowe, przezroczyste etui.
Wewnątrz również jest dobrze: dostajemy 64 GB wbudowanej pamięci, którą da się rozbudować o 256 GB za pomocą karty microSD, 4 GB RAM-u oraz wydajny, choć nie najmłodszy już czip Snapdragon 625 i GPU Adreno 506. To konfiguracja, która podoła nawet wymagającym grom. Nieco gorzej jest z samym interfejsem. AndroidOne to lżejsza wersja Oreo 8.1, która podczas testów czasem poważniej „muliła”. Na szczęście aktualizacja oprogramowania rozwiązała problem.
Czas akcji
Pojemny akumulator natomiast sprawia, że Mi A2 Lite bez przeszkód można użytkować przez 1–1,5 dnia. Przy oszczędnym korzystaniu czas ten może wydłużyć się nawet do dwóch dni. Jeśli jednak ktoś dużo korzysta z sieci, ogląda filmy itd., to musi liczyć się z codziennym ładowaniem. A to najszybsze nie jest – 50 proc. baterii napełnia się w około godzinę, w około 140 minut dobija natomiast do 100 proc.
Aparat fotograficzny wypada nieco powyżej przeciętnej – całkiem nieźle radzi sobie w dzień, ale gorzej w nocy. Do codziennego, amatorskiego zastosowania w zupełności jednak wystarczy. Powyższe minusy niemal nikną w zestawieniu ze stosunkiem możliwości smartofnu do jego ceny. A ten jest doskonały.