Technologia ta umożliwia produkcję modeli o większych pojemnościach w cenach wyraźnie niższych niż dotychczas. Ta zaleta jest jednak okupiona znacznie niższą trwałością: liczba cykli zapis/kasowanie sytuuje się w okolicach 1000, podczas gdy w przypadku kości TLC ta wartość wynosi ok. 3000. Z użytkowego punktu widzenia przekłada się to na niższy parametr TBW – w tym konkretnym przypadku wynosi on 200 TB, co jest bardzo niską wartością przy terabajtowej pojemności.
Nie tylko jako tako
Charakterystykę nośnika w formacie 2280 uzupełniają następujące punkty: obsługiwany jest protokół NVMe 1.3 na magistrali PCIe 3.0 x4, kontroler to czterokanałowy Silicon Motion SM2263ENG, jako cache pracuje pamięć DDR3 L 1 GB, a użyte pamięci główne Microna wykonano w technologii 64-warstwowej (producenci przymierzają się do skoku na 96 warstw). Obsługi szyfrowania nie zaanonsowano, za to w sekcji informującej o zakładanej wydajności znajdziemy wartości 2000 MB/s przy odczycie i 1700 MB/s przy zapisie.
Wielkości te nie oszałamiają, ale są realne, bo w pomiarach w programie CrystalDiskMark są osiągane (przy kolejce wydłużonej do 32Q, bo zwykły test sekwencyjny pokazuje, że przy odczycie odstaje o niespełna 20 proc.). Bardzo dobrze za to przedstawiają się wartości IOPS przy próbkach 4 K – tu dysk staje w szranki z najlepszymi i generalnie w testach syntetycznych prezentuje się bardzo dobrze.
Wiatru mi daj
Sprawdziany praktyczne pokazały jednak, które miejsce w szeregu zajmuje P1. O ile nie cierpiał on po zapełnieniu w 80 proc., to po prostu punkt odniesienia był niski i zmierzone czasy nie zachwycają. Przy tym koniecznością jest dodatkowe chłodzenie dysku, bo nie ma on żadnego radiatora i przegrzewa się błyskawicznie, co natychmiast skutkuje spadkiem wydajności. Ostateczny werdykt nie jest jednak negatywny, bo jako podstawowy nośnik P1 się sprawdzi i przy cenie 70 groszy za gigabajt można też przymknąć oko na niski limit TBW.