Najnowszym przedstawicielem tej ostatniej grupy jest 220S NVMe SSD 512 GB.
Mówiąc dokładniej: mamy do czynienia z dyskiem w najbardziej typowym dla M.2 formacie 2280, który potrafi wykorzystać potencjał złącza PCIe x4, posługując się przy tym protokołem NVMe 1.3. Transcend 220S ma wbudowane pamięci NAND 3D TLC i ośmiokanałowy kontroler Silicon Motion, wspomagany przez cache DRAM DDR3, cache SLC i mechanizm korekcji błędów LDPC (ang. Low-Density Parity Check). Nic więc dziwnego, że deklarowane transfery sekwencyjne odczyt/zapis przy kolejce 32-wątkowej są na poziomie 3500/2800 MB/s. W praktyce odczyt na tym poziomie dysk osiąga, ale zapis oscyluje w okolicach 2000 MB/s.
W warunkach bardziej zbliżonych do rzeczywistych – czyli w transmisji sekwencyjnej – transfer przy odczycie przekracza 2800 MB/s i 1900 MB/s przy zapisie. Świetnie wyglądają też rezultaty przy próbkach 4K: dysk osiągnął największą wartość IOPS przy odczycie spośród przetestowanych przez nas dotychczas urządzeń (16 325), a przy zapisie niewiele ustąpił najlepszym (44 551).
Trójkąty bez kwadratów
Nie wszystko jednak wygląda tak różowo. Wydawałoby się, że podczas sprawdzianów kopiowania i pracy mieszanej wyniki 220S powinny zawsze plasować go w okolicach najlepszych rezultatów. Tymczasem przy kopiowaniu dużego pliku (11,3 GB) czas jest zaledwie średni, a zapełnienie dysku w 80 procentach powoduje zauważalne spowolnienie.
Apogeum tego zjawiska zaobserwowaliśmy przy kopiowaniu 3,4 tys. średnich plików o łącznej objętości 11,6 GB, gdy czas ten był prawie cztery razy dłuższy, a transfer wahał się między 150 a 450 MB/s, tworząc wykres w kształcie zębów piły. Siłą rzeczy peany muszą być mniejsze, ale w tej chwili jest to najprawdopodobniej najtańszy dysk M.2 NVMe o takiej pojemności z pięcioletnią gwarancją. Brzmi interesująco, nieprawdaż?