Od tego czasu jednak cykl lekko zawodzi. Czwarta, piąta i szósta część niby były dobre, ale do ideału nieco im brakowało. Czy część siódma wreszcie powtórzy sukces „trójki”?
Nihil novi
Najprościej rzecz ujmując, Might and Magic: Heroes VII to kotlet odgrzany, ale pochodzący z najlepszej restauracji w mieście. Twórcy wprowadzili do gry kilka nowych rozwiązań, jednak samą mechanikę pozostawili bez większych zmian. Czuli się pewnie do tego stopnia, że zrezygnowali z samouczka – o ile więc stary wyjadacz poczuje się jak w domu, początkujący gracz może napotkać barierę nie do przejścia.
Niekorzystne wrażenie sprawia ekran wyboru kampanii, gdzie zapomniano o dodaniu animacji ust rozmawiających postaci – ten element krytykowany był już na etapie bety. Gracz może stanąć na czele ludzi z Przystani oraz magów z Akademii, ma też do dyspozycji elfy z Sylvanu, mroczne elfy z Lochu, nieumarłych z Nekropolii oraz orków wywodzących się z Twierdzy. Siódma kampania odblokowuje się z czasem i pozwala poznać całą historię księcia Ivana, głównego bohatera Might and Magic: Heroes VII. Przejście wszystkich 27 misji zajmuje około 60 godzin.
Bogaty, piękny świat
Na szczęście zabawa wciąga. Gracz przejmuje kontrolę nad jedną z sześciu wspomnianych frakcji i powoli eksploruje olbrzymie mapy, poszukując na nich surowców i skarbów. Rozwija też miasta i zajmuje kopalnie, które zapewniają stały dopływ środków umożliwiających rozbudowę armii. Bez niej nie ma co myśleć o dalszej ekspansji – w okolicy roi się od hord potworów strzegących cennych artefaktów i wrogich oddziałów. Prędzej czy później gracz dotrze do miast należących do przeciwnika i rozpoczną się efektowne oblężenia.
Spore wrażenie robi zróżnicowanie jednostek, miast oraz samych krain. Twórcy gry zrezygnowali przy tym z ponurego klimatu cechującego część szóstą i dodali światu kolorów. Bez zmian pozostawili wygląd pól w czasie bitwy (wciąż są to kwadraty), a także przywrócili znany z piątki kołowy system rozwoju umiejętności. Wróciły machiny oblężnicze, karawany umożliwiające rekrutowanie jednostek na odległość, możliwość uczenia się nowych zaklęć. Scenariusze poszczególnych misji potrafią zaskakiwać, a przeobrażanie się mapy przygody jest strzałem w dziesiątkę.
Trzeba to dopracować
Na postawione na wstępie pytanie dotyczące powtórzenia sukcesu „trójki” trzeba jednak odpowiedzieć negatywnie. Gra ma wady, które wprawdzie nie psują zabawy, ale skutecznie oddalają program od wspomnianego ideału. Przede wszystkim zawodzi sztuczna inteligencja. O ile wróg potrafi sprawnie atakować, to w obronie często się zapomina i w efekcie nie stanowi godnego przeciwnika. Męczące są drobne błędy w rodzaju niereagowania jednostek na rozkazy bądź ich znikania, a także misje, które z nieznanych powodów nie chcą się „zaliczyć”. To jednak nie wszystko – w Might and Magic: Heroes VII kamera nieraz szwankuje, a po kilku godzinach zabawy gra potrafi nieprzyjemnie zwolnić.
Fanom cyklu jego najnowsza odsłona się spodoba, choć niewykluczone, że z uwagi na swoje doświadczenie będą narzekać na jej prostotę. Na szczęście chętnych do zabawy w sieci nie brakuje, zawsze pozostaje też tryb hot seat. Kiedy dzięki kolejnym łatkom znikną błędy, gra może również przypaść do gustu graczom, którzy na co dzień wybierają inne gatunki. Dlaczego? Bo – po prostu – niesamowicie wciąga.