Dziś dziewczyna najlepsze chwile ma już za sobą – informacje o niej nie elektryzują fanów tak jak kiedyś, nie planuje powrotu na srebrny ekran. Rise of the Tomb Raider potwierdza jednak, że jest w doskonałej formie.
Całkiem sporo zmian
Na przestrzeni lat Lara zmieniła się, i to nie tylko pod względem graficznym. Nie jest już bardzo zdecydowaną (a przy tym kanciastą) kobietą z gigantycznymi piersiami, tylko młodą, delikatną dziewczyną, która z olbrzymim trudem walczy o przeżycie. Wciąż skacze, wspina się po skałach i strzela, jednak podczas wyprawy zdobywa nowe umiejętności. Akwalung pozwala jej nurkować, a czekan z liną – poruszać się po niemal pionowych ścianach. Wspinanie się po drzewach, rzucanie koktajlami Mołotowa, skradanie i krycie się
w krzakach również okazują się przydatne. Na nudę nie można narzekać.
Dwa lata temu twórcy serii „zrestartowali” ją. Zaczęli na nowo opowiadać losy bohaterki, mocno je zmieniając. Twierdzą, że ojciec Lary zginął, próbując udowodnić istnienie Boskiego Źródła, które zapewnia nieśmiertelność. Naraził się na śmieszność w swoim środowisku – teraz dziewczyna stara się przywrócić jego dobre imię.
Co czeka gracza
Gra nieoczekiwanie staje się podobna do oscarowego filmu „Zjawa”. Surowe krajobrazy pełne szarości, nieujarzmiona przyroda, obserwowane w dziczy wschody i zachody słońca, wreszcie łuk i przygotowywane przez Larę strzały, od pomagających we wspinaczce, przez zatrute, po zapalające – wszystko to buduje taki klimat. Jest nawet pojedynek z wściekłym niedźwiedziem!
Wzrosła liczba grobowców i krypt, na których niedobór narzekano w poprzedniej części. Niestety dostępne labirynty okazują się nieduże i z reguły czysto zręcznościowe – zagadki logiczne stanowią jedynie mały akcent. Przydałoby się bardziej rozbudować podziemia, przecież to im seria zawdzięcza tytuł. Nawet nowe umiejętności czy przedmioty, które dostaje się za ich zbadanie, nie zawsze się przydają. Warto jednak schodzić z wyznaczonego szlaku, badać okolice, zaglądać we wszystkie zakamarki.
Warto zauważyć, że nie ma jednej słusznej metody przechodzenia gry. Niektórzy gracze zrobią z Lary Terminatora i będą niemalże wyrąbywać sobie drogę do przodu. Karabiny, koktajle Mołotowa i płonące strzały staną się w ich rękach narzędziami zagłady. Inni zdecydują się ma strategię bliższą bohaterom Assassin’s Creed. Skradanie się, odwracanie uwagi wroga i zachodzenie go od tyłu dopracowano do tego stopnia, że sprawia to niemałą przyjemność. Skakanie po drzewach czy dachach również sprawuje się nieźle – gracz czuje się jak na polowaniu. Szkoda, że niektórzy przeciwnicy nie grzeszą inteligencją i czasami sami proszą się o śmierć.
Ta piękna Syberia
Syberia kojarzy się z bezkresną pustką. W grze również jest olbrzymia, ale Lara odwiedza jej najbardziej malownicze zakątki, w tym wioski tubylców, stare miasta, opuszczone kopalnie czy sowieckie bazy. Towarzyszą temu doskonała muzyka oraz oryginalne dialogi. Dubbing w wykonaniu Karoliny Gorczycy nie wszystkim przypadł do gustu, choć z pewnością ułatwi życie osobom nieznającym języka angielskiego. Tłumaczenie jest dobre, podobnie jak sama gra – Rise of the Tomb Raider udowadnia, że Lara Croft wciąż ma sporo do zaoferowania.