Nowe życie
Urządzenie wygląda jak połączenie krążka hokejowego z płytą winylową lub dość wierna kopia Google Chromecast – tyle że bez podłączonego na stałe kabla. Wyposażone jest w złącze mikroUSB do podłączenia zasilania oraz gniazdo minijack, do którego wpina się sprzęt grający. Mogą to być zarówno słuchawki, jak i głośniki komputerowe czy kilkusetwatowy wzmacniacz napędzający stojące w salonie kolumny.
Po podłączeniu przewodów i upewnieniu się, że AudioCast włączył się (o czym informuje dyskretna niebieska dioda), pora na konfigurację. Służy do tego darmowa aplikacja dla Androida oraz iOS-a. Za jej pomocą trzeba podłączyć urządzenie do lokalnej sieci Wi-Fi. Zajmuje to w sumie parę minut (trzeba połączyć się bezpośrednio z hotspotem stworzonym przez M5), ale robi się to raz. Potem można wrócić do sieci lokalnej i zacząć streamować muzykę.
Samodzielność w cenie
AudioCast jest zgodny z DLNA oraz AirPlay i można do niego przesyłać przez Wi-Fi dowolne pliki audio znajdujące się na smartfonie, tablecie czy komputerze. Większe możliwości daje jednak współpraca ze Spotify lub Tidalem: M5 może bowiem samodzielnie zająć się strumieniowaniem muzyki z tych serwisów. Wystarczy to tylko zapoczątkować z poziomu ich oficjalnych aplikacji – wymaga to jednak subskrypcji tych usług.
Dodatkowo twórcy M5 przewidzieli możliwość wykorzystania kilku urządzeń, by stworzyć jedną sieć nagłaśniającą cały dom czy duże pomieszczenie. iEast AudioCast M5 to świetny dodatek dla każdego, kto ma już dobry, choć kupiony jakiś czas temu sprzęt audio. Urządzenie pomoże tchnąć w niego nowe życie – i to niewielkim kosztem, bo w Polsce kosztuje około 220 zł. A jeśli ktoś zdecyduje się zamówić je z Chin za pośrednictwem portali aukcyjnych, to zapłaci 120 zł – i to już licząc z przesyłką.