Do redakcyjnego laboratorium trafił Zotac AMP Extreme, czyli najmocniejszy RTX 2070 z portfolio „Żółtych” – potencjalnie więc i najdroższy. Wciąż jednak jest to karta, która względem podstawowych modeli 2080 pozwala zaoszczędzić co najmniej 500 zł. A gwarantuje przy tym wydajność, której nie sposób określić inaczej niż bardzo dobrą.
Kompromis na wyższej półce
Uruchamiając kolejne tytuły w rozdzielczości 3840x2160, czułem się trochę jak za dawnych lat, kiedy przesiadałem się z niższej, standardowej rozdzielczości na wyższą i żyłowałem maszynę, by uciągnęła większą liczbę pikseli. Różnica jest jednak zasadnicza: wydajność testowanego Zotaca pozwala na szukanie kompromisów bardziej w liczbie klatek na sekundę niż w detalach wyświetlanej grafiki. Jeśli tylko pogodzimy się z tym, że nie wszystkie tytuły średnio osiągną optymalny dziś pułap 60 klatek na sekundę – będziemy zadowoleni.
Najsłabiej z przetestowanych przez nas tytułów wypadł wymagający Assassin’s Creed: Odyssey. W maksymalnych detalach działał z wydajnością 39 klatek na sekundę. Testy przeprowadziliśmy na tym samym procesorze, z którym sprawdzaliśmy kartę Gigabyte 2080 Ti (232) – dla przypomnienia: sparowana z Intelem i7–8700K uzyskała wydajność 73 klatek na sekundę. Różnica jest spora – nie zapominajmy jednak, że topowy obecnie układ jest droższy od GPU Zotaca o ponad 2400 zł.
Nowa odsłona Asasynów jest jednak jednym z bardziej wymagających obecnie tytułów. Jeśli zechcemy pograć w coś stawiającego karcie graficznej mniejsze wymagania, to oczywiście ogólna wydajność będzie wyższa. Shadow of the Tomb Raider osiągnął taki sam wynik, Wiedźmin 3 – 48 fps, Far Cry 5 – 50 fps. Jak widać, podkręcony w stosunku do referenta testowany Zotac RTX umożliwi granie we wszystko, jeśli tylko pogodzimy się ze spadkiem poniżej 60 kl./s. A co w niższych rozdzielczościach? W QHD wszystkie tytuły – za wyjątkiem greckiego Asasyna, który uzyskał średnio klatkę mniej – przekroczyły granicę 60 kl./s. To wymownie świadczy o potędze podkręconego RTX-a.
Jak makiem zasiał
Szum wentylatorów już w przypadku poprzedniej generacji był nikły, a w obecnej jest podobnie: karty serii RTX 20x0 charakteryzują się wysoką kulturą pracy. Nawet przy ściągniętej pokrywie obudowy stojącej na biurku karta graficzna nie hałasuje – wentylator po prostu rozkręca się nieco bardziej, zachowując w ogólnym rozrachunku podobny poziom głośności, co topowy układ. Lepiej za to wypada energożerność. Szczytowy pobór mocy całego zestawu to 358 W – o nieco ponad 60 W mniej niż w przypadku 2080 Ti.
To świetna karta graficzna i sposób na wyraźną oszczędność względem 2080 i 2080 Ti, która – co ważniejsze – odbywa się kosztem niewielkiego spadku wydajności, szczególnie w porównaniu do 2080 (przykładowo: Wiedźmin 3 – 48 do 54 fps, Far Cry 5 – 50 do 57 fps). Jak ktoś chce mieć kartę najnowszej generacji, a przy tym nie celuje w rekordy wydajności – może śmiało rozważyć zakup mocnego przedstawiciela rodziny 2070 rodem z Zotaca. Oczywiście wszystko jest kwestią perspektywy – patrząc na kwotę, to wciąż bardzo drogi układ. Jeżeli za drogi – wkrótce pojawią się karty linii 2060. A wszystko wskazuje na to, że będą to modele wymarzone do grania w QHD, a już przede wszystkim w Full HD.