Aluminium i magnesy
Na pierwszy rzut oka sprzęt nie prezentuje się nader efektownie. Aluminiową obudowę pod klawiszami stosunkowo łatwo pomylić z matowym plastikiem. Klawiatura zaczyna jednak punktować po jej rozłożeniu i podłączeniu do peceta. Szybko okazuje się, ze magnetycznie montowana podstawka pod nadgarstki jest estetyczna i wygodna, a biegnące bokami podświetlenie nadaje wyglądowi oryginalnego charakteru. Drobnym tylko minusem jest to, że nie jest do końca równomierne.
Klawiatura jest klasyczna: niebieskie przełączniki, choć głośne, sprawiają, że pisze się bardzo wygodnie. Skok i punkt aktywacji to odpowiednio 4 i 2 mm, klawisze rozłożono stosunkowo blisko siebie, są jednak na tyle szerokie, że nie przyczynia się to do pomyłek i nie można mieć żadnych zastrzeżeń w kwestiach użytkowych.
Iluminación!
Mocną stroną jest również podświetlenie – oprócz kilkunastu schematów i pięciostopniowej regulacji jasności mamy możliwość nadania każdemu klawiszowi z osobna interesującego nas koloru. To mimo wszystko wciąż rzadka cecha w przypadku tańszego sprzętu i należy ją docenić. Schematy i jasność możemy regulować również z poziomu klawiatury, korzystając z klawiszy funkcyjnych. Trochę szkoda, że nie dostaliśmy osobnego bloku klawiszy do obłożenia makrami lub funkcjami – choć oczywiście możliwość tworzenia skryptów jest, i to liczących ponad sto znaków wraz z interwałami.
GK550 to sprzęt, który śmiało nawiązuje walkę z markową konkurencją, bez kompleksów rozpychając się łokciami w towarzystwie wartym nawet parę stówek więcej. Oczywiście wszystko jest kwestią zaufania do użytych przez producenta przełączników – konstrukcje Kailh wciąż cieszą się mniejszą estymą niż Cherry MX. Naszym zdaniem jednak w znacznym stopniu rekompensuje to cena. Świetny sprzęt!