Za garść dolarów
To, że mamy do czynienia z podstawowym modelem uzmysławia już plastikowa obudowa. Poprawnie spasowana, nic tu nie trzeszczy przy byle ruchu. Niestety, główną jej wadą jest fakt, że podczas pracy klawiatura zauważalnie ugina się pod wpływem nacisku palców. Nie jest to nic dyskwalifikującego, ale czuć, że klawisze lekko pływają. Całościowo jednak laptop nie prezentuje się źle: ot, typowa maszyna – zaprojektowana może bez fantazji, ale funkcjonalna.
Oszczędności wyraźniej widać po ekranie o rozdzielczości HD. Za wyświetlanie obrazu odpowiada budżetowa matryca TN o stosunkowo słabych kątach widzenia. Do przeglądania sieci czy oglądania filmów wystarczy, można też śmiało popracować z edytorem tekstu czy przejrzeć rodzinny album fotografii. Na jakąkolwiek zabawę z grafiką to już jednak za mało.
Budżetowa wydajność
Laptop siłą rzeczy nie nadaje się również do elektronicznej rozgrywki. Sercem sprzętu jest procesor Intel Pentium N4200, który wspiera zintegrowany układ graficzny Intel HD Graphics 505. To zbyt mało, by sprostać nawet mniej wymagającym i popularnym tytułom jak CS:GO czy World of Tanks.
Lenovo IdeaPad 320 w konfiguracji, która trafiła do redakcji, jest sprzętem przeznaczonym do podstawowych czynności. 4 GB RAM-u i dysk SSD 256 GB zapewnią wydajność wystarczającą do dość wygodnego „bycia na bieżąco” z cyfrowym światem – i to chyba jest największą zaletą urządzenia. Za sprawą niskiej ceny trafi pewnie do wielu użytkowników i wypełni swą podstawową rolę: stanie się narzędziem dostępu do informacji. Więcej po tym sprzęcie nie ma co oczekiwać.