Test monitora Philips 272B7

Obraz

Ekran monitora ma przekątną 27 cali – w takim przypadku rozdzielczość Full HD jest za mała, 4K – za duża, natomiast 2560x1440 (QHD) jest w sam raz. Matryca IPS zapewnia dobry kontrast, bardzo dobre kolory i szerokie kąty widzenia. Podświetlenie nie jest idealnie równe, ale lepsze niż w przeciętnym monitorze z ekranem IPS. Jedynym minusem jest zbyt wysoka temperatura barwowa, która przy ustawieniu 6500 K wynosi ok. 7500 K. Można ją obniżyć (choćby używając trybu LowBlue), ale nie da się ustawić dokładnie takiego poziomu, jaki jest potrzebny.

Do regulacji obrazu służy niezłe menu ekranowe, które zostało spolszczone, ale można by w nim poprawić sporo rzeczy. Podobnie jest w programie SmartControl, który ma mało ustawień, a te, które są, są inne niż funkcje dostępne w menu monitora.

Dodatki

Do całej gamy dodatków należy wbudowana kamera internetowa, dająca całkiem dobry obraz HD nawet przy słabym oświetleniu. Ma kąt widzenia ok. 80 stopni, więc nie ma obaw, że siedząc przez monitorem, „uciekniesz” z kadru. Jest chowana w obudowie monitora, co ucieszy osoby ceniące prywatność. Dobrym dodatkiem jest również PowerSensor – czujnik obecności użytkownika. Gdy odejdziesz od monitora na określoną odległość, ekran jest wyłączany, by nie pobierać energii.

Plus stanowi także obecność koncentratora USB 3.0 i wyjścia DisplayPort do podłączania kolejnych monitorów czy też podstawa o regulowanej wysokości, pozwalająca na ergonomiczną pracę. Uwagę zwraca umieszczenie w zestawie kompletu kabli, co jest rzadko spotykane. Całość stanowi bardzo wygodne narzędzie do pracy.