Ciężar gatunkowy
To topowa myszka i nie sposób zmusić ją do nieprawidłowej pracy – nawet podczas zabawy z najszybszymi grami. Nie jest to jednak gryzoń do FPS-ów. Za sprawą dużej wagi zaliczylibyśmy ją raczej do grona urządzeń uniwersalnych: dobrych tak do gier akcji, jak i spokojniejszych tytułów, które wymagają większej precyzji. Stąd np. świetnie grało nam się w World of Tanks, w którym dokładne celowanie było nad wyraz przyjemne – właśnie dzięki dużej dokładności i wyczuwalnej wadze, które w tym przypadku przełożyły się na pewność działania.
„Siedemsetdziesiątka” jest dla ludzi o przeciętnych lub dużych dłoniach – tylko tacy nie będą mieli problemów z dosięgnięciem bocznego przycisku z przodu. Ogółem jednak jest wygodna i nie wyślizguje się przy przenoszeniu.
Bajery!
Tym, co od razu przyciąga wzrok, jest monochromatyczny ekran 128x36 pikseli, który znajduje się po lewej stronie gryzonia. Może on na bieżąco wyświetlać informacje z kilku wybranych gier i programów, np. statystyki z Counter-Strike: GO. Równie dobrze jednak dzięki dołączonemu oprogramowaniu mamy możliwość załadowania animacji, statycznego rysunku pobranego z sieci, jak i stworzonego przez nas napisu, choćby i niecenzuralnego.
Ciekawym pomysłem jest zaszyty wewnątrz gryzonia moduł wibracyjny. Software pozwala włączyć drgania o różnym natężeniu, które pojawią się w określonym czasie po wciśnięciu wybranych klawiszy na klawiaturze. To świetna rzecz dla fanów strategii czy MMO, w których możemy sobie ustawić w ten sposób np. powiadomienia przypominające o możliwości ponownego użycia danej umiejętności. To ustawiamy sobie we własnym zakresie i niezależnie od oprogramowania.
Ponadto mamy również – podobnie jak w przypadku wyświetlacza – skromną listę gier i programów obsługiwanych w bardziej rozbudowany, natywny sposób. Nie ma ich jednak dużo, co niestety przekłada się na fakt, że potencjał tego zaawansowanego sprzętu zwyczajnie się marnuje.