Tani, a dobry
W przypadku Navitela R200 niska cena nie wpłynęła negatywnie na zawartość pudełka. Znajduje się w nim niemal wszystko, co niezbędne do uruchomienia rejestratora: samo urządzenie, uchwyt z przyssawką, ładowarka samochodowa (12–24 V) z przymocowanym na stałe kablem micro-USB o długości 3,5 metra, krótki kabel micro-USB do podłączenia z komputerem oraz voucher na nawigację na smartfona Navitel Navigator.
Ta ostatnia obejmuje Europę (w tym Białoruś i Ukrainę), a ponadto Kazachstan oraz Rosję w całosci, licencja zaś jest ważna przez 12 miesięcy od uruchomienia. Dla porównania w sklepie Play licencja na Europę i Rosję kosztuje w przeliczeniu 80 złotych – jeśli doda się do tego Ukrainę (za 100 zł), wychodzi że sam R200 jest za darmo!
Najważniejsza jednak jest tak czy inaczej wygoda obsługi oraz jakość obrazu. Mimo niskiej ceny R200 w testach wypadł dobrze – nawet na tle urządzeń kosztujących dwukrotnie więcej. Jedyne potknięcie to bardzo ciemny obraz po bokach w warunkach nocnych, choć na szczęście z łatwością dało się odczytać rejestracje pojazdów pośrodku kadru.
Obraz rejestrowany przy zachmurzonym niebie oraz w ostrym słońcu jest dobrej jakości, także po bokach kadru. Oczywiście może mu towarzyszyć dźwięk: wyraźny i pozbawiony szumu, z czym miewają problemy nawet dużo droższe modele.
Podłącz i zapomnij
Interfejs jest czytelny i wygodny, a menu obsługuje się przyciskami na obudowie. Trzeba tylko pamiętać, by we własnym zakresie dokupić kartę pamięci, której maksymalna pojemność to 64 GB – najlepiej, by był to model przeznaczony specjalnie do rejestratorów, co zapewni długą, bezawaryjną eksploatację.
R200 najwygodniej sprawdza się w roli urządzenia montowanego na stałe, bo mechaniczne mocowanie utrudnia szybki demontaż. Rejestrator jest jednak na tyle dyskretny, że nie powinien kusić złodziei.
Jeśli ktoś szuka solidnego i taniego rejestratora, R200 będzie dobrym wyborem.