Do różnych uszu
W opakowaniu wraz z urządzeniem znajdziemy futerał oraz trzy komplety dokanałowych gumek oraz mocowań. Te ostatnie to nakładane niezależnie gumowe „kotwice”, które stabilizują słuchawki w uchu, aby nie wypadały nawet przy intensywnej aktywności. Sprzęt jest przy tym bardzo wygodny: muzyki można słuchać nawet parę godzin bez odczucia ucisku. Również z roli sprzętu audio wywiązują się wzorowo: dźwięk jest czysty i zrównoważony. Podczas biegania – nawet jeśli posłużymy się klipsem i przypniemy przewód do koszulki – czuć, że drgania przenoszą się do ucha. Efekt ten jednak jest umiarkowany i ogólnie stanowi bolączkę tego typu sprzętu.
Wspomniana na początku wodoodporność jest miłym zaskoczeniem. Słuchawki są zgodne z normą IPX4. Niestraszny im więc przede wszystkim pot, śmiało można w nich biegać w lekkim deszczu, gdyż zabezpieczone są przed zachlapaniem wodą z różnych kierunków z natężeniem do 10 litrów na minutę.
Słaby zasięg
Największą wadą słuchawek jest ich ograniczony zasięg. Niby powinny działać w odległości nawet 10 metrów od telefonu, w praktyce jednak dźwięk przerywa już w połowie tego dystansu. Biegając, mamy je tak czy inaczej przy sobie – problem ten więc nie występuje. Zakłócenia mogą się jednak pojawić w mieszkaniu, gdy telefon leży np. na stole, a my chodzimy z podłączonymi słuchawkami. W roli zestawu do rozmów sprawdzają się wyśmienicie.
Cena? Umiarkowanie atrakcyjna. Najtańsze słuchawki kosztują mniej niż połowę tego, ale nie są wodoodporne. Z drugiej strony półprofesjonalni biegacze mogą równie dobrze się skusić na słuchawki z wbudowanym pulsometrem – ale to już grube setki złotych.