Budżetowa konstrukcja
Od sprzętu, który kosztuje mniej niż sto złotych, trudno oczekiwać wykorzystania ekskluzywnych materiałów. Dominuje tu więc czarny plastik oraz skóropodobny materiał, którym wyłożono przylegający do głowy napinacz. Dwuczęściowy pałąk jest wygodny, słuchawki dobrze układają się na głowie.
Za regulację wielkości odpowiadają metalowe druty – całość sprawia pozytywne wrażenie i wygląda na konstrukcję trwalszą niż w przypadku mocowań wyłącznie z tworzywa. Byłoby nawet bardzo dobrze, gdyby nie muszle. Pianka, która je wyściela, jest dość miękka – czuć jedynie niewielki nacisk. Niestety jednak materiał, którym pokryto muszle, jest dość kiepskiej jakości.
Mikrofon działa całkiem nieźle. Mamy tu elastyczne ramię – w ograniczonym stopniu można je przygiąć bliżej ust i regulować wysokość. Głos jest ściągany w sposób umiarkowany – zasługuje na ocenę dobrą.
Gamingowe brzmienie
Scena w przypadku tych słuchawek nie jest duża. Choć dźwięki są dość klarowne, to całościowo brzmienie sprawia wrażenie nieco ściśniętego, wycofanego i lekko przytłumionego. Jest za to ciepłe – nie ma tu nieprzyjemnych ostrości wysokich tonów. To charakterystyka dość typowa dla sprzętu do grania. W elektronicznej rozrywce sprawdzą się więc bardzo dobrze, w muzyce – nieco gorzej. Ogólnie mówiąc, są zestawy lepsze, E-Blue Cobra X951 nie sprawi jednak, że typowemu użytkownikowi przy pierwszym kontakcie uszy zwiędną.
Jedynym tak naprawdę i dla niektórych być może istotnym mankamentem technicznym Cobry jest fakt, że na bardzo cichym, bliskim zera poziomie głośności jedna z muszli gra odczuwalnie głośniej. Efekt ten podczas typowego odsłuchu jednak nie występuje i koniec końców muszle E-Blue są ciekawym kompromisem między ceną a jakością.