Ostatnimi czasy Huawei niezbyt wyraźnie zaznacza fakt, że jest producentem telefonów marki Honor. Koncern woli utrzymywać wrażenie, że jego główna linia urządzeń i rodzina, której najmłodszym dzieckiem jest omawiana tu „dziesiątka”, to byty niezależne. W praktyce jednak obydwie marki się przenikają, a Honor 10 jest tańszym odpowiednikiem najmocniejszego modelu Huawei. Oszczędności jednak praktycznie tu nie widać.
Szklana elegancja
Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Smukła, szklana obudowa wygląda wyjątkowo atrakcyjnie. Front to przede wszystkim ekran, który zajmuje ok. 80 proc. powierzchni. W oczy rzucają się jednak dwa elementy: wcięcie u góry, czyli tzw. notch, oraz zatopiony w szkle ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych u dołu. Obudowa jest śliska i ma tendencję do łapania zabrudzeń – w zestawie jednak dostajemy etui, które sprawia, że telefon o wiele pewniej leży w dłoni, a dodatkowo zabezpiecza wystający z plecków podwójny obiektyw.
Codzienne użytkowanie nie nastręcza trudności. Fizyczne przyciski rozlokowano prawidłowo, wspomniany czytnik linii papilarnych czasem co prawda zawiedzie, jednak telefon przy próbie odblokowania ekranu może także korzystać z modułu rozpoznawania rysów twarzy. Mechanizm ten – jeśli włączymy odpowiednią opcję – aktywuje się sam już w chwili, gdy podnosimy urządzenie. Współdziałanie tych wszystkich elementów sprawia, że Honor 10 praktycznie zawsze w chwili, gdy tego chcemy, jest gotowy do pracy. To bardzo duży plus i wielka wygoda. Tak samo zresztą można ogólnie ocenić Androida 8.1 z nakładką EMUI. System prezentuje się bardzo dobrze i jest wygodny, choć miejscami przydałyby się jeszcze drobne szlify – np. w postaci ulepszenia obsługi wcięcia u góry ekranu.
Podobieństwa i różnice
Zarówno we wspomnianym na początku droższym Huawei P20, jak i w Honorze 10 za wydajność odpowiada ten sam chipset: Kirin 970. To najlepszy obecnie układ HiSilicon i testowany przez nas smartfon z powodzeniem może konkurować z najbardziej wydajnymi telefonami Samsunga i Apple’a. Czuć to w codziennym użytkowaniu: telefon jest responsywny, nawet gdy w tle przebiega aktualizacja oprogramowania, i nie krztusi się pod dużym obciążeniem. Inna sprawa, że wówczas gwałtownie się grzeje, co szczególnie czuć, gdy nie korzystamy z etui.
Pochwały należą się za aparat. Dwa tylne obiektywy 16 i 24 Mpix są tu wspomagane przez sztuczną inteligencję, która rozpoznaje scenę (według deklaracji producenta identyfikuje ok. 500 rodzajów kadrów) i tak dobiera parametry, by uzyskać optymalny efekt wizualny. W praktyce działa to dobrze, choć gdy zrobimy kilka takich samych zdjęć, mogą się one nieznacznie od siebie różnić – po prostu widać, że moduł AI działa w czasie rzeczywistym, cały czas optymalizując wygląd fotografii. Zresztą nawet i bez jego udziału Honor 10 robi wyjątkowo ostre i niezaszumione zdjęcia. Odwzorowanie barw jest dobre, ale całościowy efekt – celujący. Warto jednak odnotować, że w porównaniu z P20 fotografie nocne wypadają o wiele gorzej. Nie zmienia to jednak wyjątkowo pozytywnego wrażenia.
Honor 10 jest telefonem niezrównanym pod względem stosunku ceny do jakości i wydajności. W cenie urządzeń ze średniej półki (wersja z 64 GB pamięci to koszt ok. 1800 zł) dostajemy smartfona niewiele ustępującego najdroższym flagowcom. To bez wątpienia sprzęt dla tych, którzy oczekują wysokiej jakości, ale jednocześnie rozsądnie myślą o stanie swego portfela.