To nie tylko dobra, ale i rozbudowana w stosunku do wersji konsolowej gra. W zestawie znalazły się cztery kampanie DLC wchodzące w skład zestawu Untold Stories of Los Perdidos, oferujące cztery godziny dodatkowej rozrywki.
Gra jest przeznaczona wyłącznie dla dorosłych graczy. To brutalna, krwawa produkcja, w której zabawa polega na zabijaniu tysięcy przeciwników na setki różnych sposobów. Podobnie jak w poprzednich odsłonach cyklu możesz sięgnąć po dowolny przedmiot znajdujący się w twoim otoczeniu, połączyć go z innym i za jego pomocą zatłuc ohydne trupy.
Jak w tanim filmie
Historia przedstawiona w grze przypomina scenariusze tanich amerykańskich horrorów. Główny bohater, niejaki Nick Ramos, mieszka w typowej kalifornijskiej dziurze o nazwie Los Perdidos. Pewnego dnia pojawiają się tam krwiożercze zombi. Wojsko błyskawicznie otacza okolicę, lecz nie zamierza pomóc mieszkańcom miasta. Woli je po prostu zbombardować. Twoje zadanie polega więc na wydostaniu się stamtąd w jednym kawałku.
Zadanie jest o tyle trudne, że Nick nie jest ani komandosem, ani tajnym agentem rządowym. To zwykły mechanik, który świetnie operuje kluczem francuskim, nieźle biega oraz jest dość uparty. Czeka go kilka godzin przedzierania się przez zastępy truposzy, a także grupy wyrostków czy lokalne gangi. Zombiaki są wszędzie, i to w dużych ilościach. Brakuje chwili oddechu. Poczucie zagrożenia jest zaskakująco realne.
Morze atrakcji
Twórców trzeba pochwalić również za zostawienie graczowi pełnej swobody działania. Dość swobodnie przemieszczasz się po mieście, i to zarówno pieszo, jak i samochodami. Możesz nawet wskoczyć na tak dziwne wehikuły, jak połączenie motocykla i walca. Lokacje są rozbudowane i zróżnicowane, zasłane trupami, wrakami czy zniszczonym sprzętem.
Duża liczba misji pobocznych również stanowi atrakcję. Niby brniesz do przodu, a co chwila dostajesz nowe zadania. Tu ratujesz jakichś niedobitków, tam próbujesz odnaleźć zaginioną dziewczynę, często też szukasz jakichś gadżetów i walczysz z bossami. Ułatwia to naprawdę niezła, kolorowa grafika z dobrymi efektami świetlnymi. Rozmyte tekstury przypominają jednak czasami, że to gra z poprzedniej generacji konsoli.
Łyżka dziegciu
Konwersja programu na pecety została wykonana poprawnie, lecz nie bez błędów. Kuleje przede wszystkim stabilność programu, któremu zdarza się zawiesić w najmniej oczekiwanym momencie. Szybkość jego działania również nie jest największa. Niby zabawa toczy się przy 30 klatkach na sekundę, ale dość często ich liczba spada. Czasami też postacie przenikają przez siebie, a program źle oblicza ich kolizje. Te problemy nie przeszkadzają jednak w dobrej zabawie.
A tej jest sporo, bo „Dead Rising 3” to naprawdę udana produkcja dla miłośników czarnego humoru. Jest dynamiczna, efektowna i brutalna.
PLUSY:
- Klimatyczna grafika
- Sporo czarnego humoru
- Morze zombiaków, pojazdy!
- Cztery dodatkowe kampanie
MINUSY:
- Problemy ze stabilnością
- Garść kiepskich tekstur
- Inne problemy techniczne