A A A

Hoverboardem przez świat

PC Format 4/2019
Moda na segwaye i hoverboardy rośnie w ostatnich latach lawinowo. Dlatego też postanowiliśmy przetestować kilka tego typu pojazdów, by raz na zawsze rozstrzygnąć czy mają one rację bytu w miejskiej dżungli? TOMASZ LUBCZYŃSKI


Wbrew pozorom kupno elektrycznego jedno- czy dwuśladu wcale nie należy do najprostszych zadań. Na rynku znajduje się bowiem bardzo dużo produktów, które na pierwszy rzut oka nie różnią się zbytnio od siebie. Naturalnym odruchem jest więc sięgnięcie po urządzenie tańsze, jednak przy opisywanej technologii nie zawsze jest to dobry wybór. Inna sprawa, że równie często łatwo przepłacić za znaną markę, która nie oferuje niczego ponad to, co mniej znany, a lepiej wyceniony, odpowiednik.

Strać równowagę, odzyskaj pion

Na starcie dobrze jest jednak zrozumieć zasady, na jakich opiera się działanie jeździków i im podobnych. O ile bowiem poruszanie się elektryczną hulajnogą nie różni się zbytnio od standardowego jej odpowiednika – ot, po odepchnięciu się od podłoża w ruchu utrzymuje nas silnik – to już pierwsze chwile na hoverboardzie czy segwayu przeczą naturalnym odruchom. Jeśli staniemy na takiej desce i będziemy próbowali sami łapać równowagę, niechybnie skończy się to wywrotką. Żyroskopy wraz z procesorem sterującym urządzeniem zapewniają nam pion, stale korygując pozycję urządzenia względem tego, jak wychylone jest nasze ciało.

Sterowanie taką „zabawką” na początku przysporzy sporych trudności, jednak w swoich założeniach jest bardzo proste. Na powierzchni deski znajdują się cztery płytki naciskowe – jeśli pochylimy się do przodu i w tę stronę skierujemy nacisk, pojedziemy przed siebie, analogicznie zadziała odchylenie się w tył. Przy skręcaniu przenosimy natomiast ciężar ciała na wybraną stronę. Kiedy już opanujemy podstawy, jazda staje się naprawdę intuicyjna. Nieco inaczej ma się kwestia w przypadku segwayów, w których ruszamy i cofamy poprzez pochylanie się, jednak już skręcanie odbywa się za pomocą specjalnej rączki, na której się opieramy. Pełnoprawnego urządzenia tego typu do testów nie dostaliśmy, jednak trafiła do nas wersja mini od Xiaomi – w której owa rączka została zredukowana do sięgającego kolan kikuta. I to właśnie nimi sterujemy Ninebotem. Brzmi skomplikowanie, ale jest bardzo łatwe i przyjemne.

Wielkość ma znaczenie

Od łatwości utrzymania się na pojeździe ważniejsze są jednak wrażenia z jazdy. Ta jest natomiast zależna nie tylko od jakości zastosowanych żyroskopów, ale także wielkości kół. Zasada jest prosta – im większa średnica opon, tym większa stabilność, łatwiejsze pokonywanie krawężników, a nawet zwykłych nierówności. Komfort również wzrasta – mniejsze koła powodują, że więcej drgań, jakim poddawana jest deska, obciąża nasze stopy. Przy kilkuminutowej jeździe nie ma to znaczenia, jednak po godzinie można odczuć ogromną różnicę. Inna jednak sprawa, że im większe rozmiary, tym większa nieporęczność urządzenia. A przecież po wyczerpaniu akumulatora, trzeba sprzęt wziąć do rąk. Hoverboardy czy segawye swoje natomiast ważą – mowa o ciężarze rzędu 10, a nawet 12–13 kilogramów.

Na tę wagę składa się wiele kwestii – od trwałości i jakości tworzyw, z których urządzenie zostało wykonane, na mocy silników czy rozmiarach baterii kończąc. Budowa takiego pojazdu to seria dylematów, które trzeba rozwiązać już w momencie projektów. Od tych decyzji zależeć będzie bowiem, do kogo adresowany jest hoverboard czy segway. Dla dziecka najlepszy byłby mały, 6,5-calowy, im mniej ważący, tym lepiej. Wraz z tą kwestią wiąże się jednak ograniczona funkcjonalność – nie pojeździmy takim pojazdem komfortowo po mieście. Co innego egzemplarzami z kołami 10–11-calowymi. Wówczas część krawężników nam niestraszna, a i jazda terenowa do pewnego stopnia zdaje egzamin. Dodatkową kwestią pozostaje moc silników – odpowiednio duża pozwoli nam nie tylko na rozwinięcie przyzwoitej prędkości (do 15–20 km/h w przypadku segwayów i hoverboardów, do nawet 40 km/h jeśli chodzi o hulajnogi czy monocykle), ale także możliwość pokonywania wzniesień.

Sprzęt nieidealny

I właśnie wspomniane wyżej ograniczenia są głównymi wadami testowanych pojazdów. Choćby największe koła przegrywają bowiem w starciu z solidnym, nieobniżonym, krawężnikiem. Dodatkowo jeśli nawet są to sprzęty radzące sobie w mieście, to ich zasięg jest mocno ograniczony – na jednym ładowaniu w najlepszym razie przejedziemy ok. 20 km, w najgorszym poniżej 10 km. Mało tego, większość pojazdów elektrycznych ma niewielki udźwig – jeśli ważysz powyżej 100 kilogramów, wybór znacząco się zmniejsza. Drobnych problemów czy niedoskonałości projektowych jest więcej (choćby utrudniona jazda przy porywistym wietrze), co sprawia, że urządzeń godnych polecenia jako alternatywny środek transportu np. do pracy, jest naprawdę niewiele. Pozostałe to wciąż gadżety i zabawki. Na szczęście nie wszystkie – co staramy się udowodnić na następnych dwóch stronach.


Tagi: sprzęt testy
Ocena:
Oceń:
Komentarze (4)

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Komentarze wyświetlane są od najnowszych.
Najnowsze aktualności


Nie zapomnij o haśle!
21 czerwca 2022
Choć mogą się wydawać mało nowoczesne, hasła to nadal nie tylko jeden z najpopularniejszych sposobów zabezpieczania swoich kont, ale także...


Artykuły z wydań

  • 2024
  • 2023
  • 2022
  • 2021
  • 2020
  • 2019
  • 2018
  • 2017
  • 2016
  • 2015
  • 2014
  • 2013
  • 2012
  • 2011
  • 2010
  • 2009
  • 2008
  • 2007
Zawartość aktualnego numeru

aktualny numer powiększ okładkę Wybrane artykuły z PC Format 1/2022
Przejdź do innych artykułów
płyta powiększ płytę
Załóż konto
Co daje konto w serwisie pcformat.pl?

Po założeniu konta otrzymujesz możliwość oceniania materiałów, uczestnictwa w życiu forum oraz komentowania artykułów i aktualności przy użyciu indywidualnego identyfikatora.

Załóż konto