Coraz mniej wolności w sieci
W opublikowanym przez think-tank Freedom House raporcie „Freedom on the Net 2019" podkreślono zagrożenia związane z celowym rozpowszechnianiem fałszywych wiadomości w internecie. Dokument zawiera podsumowanie badań dotyczących m.in. wykorzystywania sieci do wpływania na zachowanie obywateli.
Badaniem objęto 65 krajów, w których mieszka ogółem 87% użytkowników internetu z całego świata. Autorzy dokumentu stwierdzili że w ponad połowie państw odnotowano ogólny spadek wskaźnika swobody korzystania z internetu, a tylko w 16 dało się zauważyć poprawę.
Raport nosi podtytuł „Kryzys mediów społecznościowych: dawne technologie wyzwalające stały się narzędziem nadzoru i manipulacji" („The Crisis of Social Media: what was once a liberating technology has become a conduit for surveillance and electoral manipulation").
Według dokumentu rządy na całym świecie wciąż stosują takie narzędzia jak cenzura i odcinanie dostępu do sieci, ale coraz częściej korzystają z mediów społecznościowych w celu rozpowszechniania treści propagandowych. Przykładowo, dzięki platformom Facebook, Instagram, Twitter i YouTube udało się wpłynąć w tym roku na wyniki wyborów w 26 krajach (spośród 30, w których wybory przeprowadzono). Władze 59% badanych państw zatrudniają stale prorządowych komentatorów działających w sieci.
W większości krajów prowadzone są zaawansowane programy nadzoru użytkowników platform społecznościowych. W 47 państwach (72% krajów objętych badaniem) dokonano zatrzymań obywateli za zamieszczone w sieci przemówienia związane z zagadnieniami politycznymi, społecznymi lub religijnymi. Największą swobodą w internecie cieszą się mieszkańcy Islandii: w ciągu ostatniego roku nie prowadzono tam żadnych spraw związanych z treściami zamieszczanymi online. Drugie i trzecie miejsce zajęły Estonia oraz Kanada. Na końcu znalazły się Chiny.
– Wolność w internecie zależy od naszej zdolności do naprawiania mediów społecznościowych – twierdzi Adrian Shahbaz, dyrektor Freedom House. Zdaniem autorów raportu, regulacje dotyczące reklam politycznych online, prywatności, swobody wypowiedzi i zakazu cenzury należy wprowadzić w Stanach Zjednoczonych, ponieważ właśnie tam ma swoje siedziby większość operatorów tych platform.
fot. Freedom House