Technologie w służbie chińskiemu reżimowi
Międzynarodowe konsorcjum dziennikarzy śledczych (International Consortium of Investigative Journalists – ICIJ) jest w posiadaniu chińskich dokumentów, które wyciekły z rządowej bazy danych. Materiały poddano wnikliwej analizie, włączając w badania niezależnych ekspertów i lingwistów. Na tej podstawie wyciągnięto wnioski dotyczące ogromnej skali represji, jakim poddawani są członkowie mniejszości wyznaniowych. Informacje te dotyczą przede wszystkim Ujgurów oraz Kazachów, ale także innych mniejszości, łącznie z osobami posiadającymi zagraniczne obywatelstwo.
Tego rodzaju wycieki z Komunistycznej Partii Chin są wyjątkowo rzadkie i stanowią potwierdzenie doniesień byłych więźniów, badaczy oraz dziennikarzy monitorujących sytuację na wschodzie.
Według informacji zawartych w dokumentach specjalistyczna platforma policyjna funkcjonująca w Chinach umożliwia policji oraz innym organom zbieranie wnikliwych informacji o mieszkańcach, ich danych osobowych, danych z kamer, a nawet informacji o zużyciu prądu w danym domostwie i opłacanych rachunkach. Informacje te są następnie skanowane i analizowane z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Na tej podstawie zapadają decyzje dotyczące zatrzymania konkretnych osób. Według psychologów nieustanna inwigilacja Ujgurów oraz innych mieszkańców (szczególnie rejonu Xinjiang) powoduje znaczny dyskomfort psychiczny całego społeczeństwa.
Materiały zawierają nie tylko informacje o masowej inwigilacji, ale także dokumentują potężną skalę więzienia Ujgurów. Eksperci (m.in. James Leibold, specjalizujący się w tematyce Państwa Środka) wspominają o nawet milionie osób w obozach w Ujgurskim Autonomicznym Regionie Xinjiang, którzy nie przebywają tam dobrowolnie. Są to wyrachowane systemy ucisku, w których ludzie więzieni są bez formalnego oskarżenia.
Bethany Allen-Ebrahimian, reporterka ICIJ, podkreśla, że rządowe dokumenty ujawniają, na jak wielką skalę można wykorzystywać nowe technologie do łamania praw człowieka.
Na łamach dziennika The New York Times można przeczytać częściowo tłumaczoną dokumentację. W sieci dostępne jest ponad 400 stron raportu.
fot. Pete Linforth/Pixabay