Oczy dookoła głowy
PlayerUnknown’s Battlegrounds to gra, która stara się odwzorować walkę w sposób realistyczny. Każda z broni ma swój skuteczny zasięg. Podczas prowadzenia ognia snajperskiego należy wziąć pod uwagę zjawisko opadania kul, które nasila się wraz z odległością. Kamizelki i hełmy psują się wskutek ostrzału, a każda akcja gracza jest źródłem dźwięku.
Na rozgrywkę wyraźnie wpływa też rodzaj serwera, na jakim gramy. Możemy zdecydować się na zabawę w trybie TPP, gdzie świat obserwujemy z kamery zawieszonej w powietrzu, za postacią gracza. Grając w ten sposób, mamy większą możliwość bezpiecznego obserwowania terenu. Alternatywą jest serwer FPP. Tutaj perspektywa jest ograniczona wyłącznie do zasięgu wzroku bohatera. Jest to bardziej wymagający rodzaj zabawy: nie da się np. zajrzeć za róg bez wystawiania się na ostrzał. Można również grać solo lub w zespołach maksimum czteroosobowych – również z uwzględnieniem ww. opcji TPP/FPP. Fakt, że PUBG jest bardzo popularną grą, przekłada się na nieskrępowany wybór. Niezależnie od preferencji zawsze będziemy mieli z kim pograć.
Przetrzebione bugowisko
Cieszy fakt, że twórcy dobrze wykorzystali okres otwartych testów beta. Wiele technicznych bolączek, które trapiły PUBG-a w poprzedniej (próbnej) wersji, zostało wyeliminowane wraz z premierą – zyskał nie tylko na stabilności, ale i na płynności animacji.
PUBG to gra, która podbiła serca graczy swobodną, dającą wiele wolności rozgrywką oraz prostą formułą. Zapewnia mnóstwo emocji okazjonalnym graczom, jak i weteranom elektronicznej rozgrywki. Dla tych pierwszych jednak (siłą rzeczy) gra będzie stanowić większe wyzwanie.
Redakcja wtóruje
PUBG jest sieciową strzelaniną o tyle inną od współczesnych przedstawicieli gatunku, że wygląda byle jak, a przy tym największe emocje wywołuje, gdy nie padają strzały. Każdy mecz pompuje adrenalinę – bezpieczny obszar kurczy się, ale ty nadal czaisz się w budynku, bo słyszysz czyjeś kroki piętro wyżej. W końcu ofiara nie wytrzymuje napięcia i zbiega na dół, więc faszerujesz biedaka śrutem, ograbiasz zwłoki i gnasz do ukrytego w stodole motocykla, by w ostatniej chwili umknąć na bezpieczny teren. Niestety nie zauważasz ukrytego w trawie snajpera i po chwili sam padasz trupem. Klniesz, wydajesz zarobione punkty na drogie kosmetyczne dodatki… i zaczynasz od nowa. Gdy na Steamie grają 3 miliony osób naraz, na nowy mecz nigdy długo się nie czeka – a na dodatek twórcy chcą zrobić z gry e-sport, co pokażą m.in. w lutym na IEM-ie w Katowicach. [MA]