Przetestowaliśmy trzy urządzenia, z których każde kosztowało powyżej tysiąca złotych. Dwie konstrukcje – TP-Link i Asus – to modele, które są reklamowane jako konstrukcje przeznaczone dla graczy, z kolei router FRITZ!Box jest sprzętem uniwersalnego zastosowania. Testy przeprowadziliśmy, korzystając z tych samych pomieszczeń i warunków testowych, co w przypadku wspomnianego testu routerów budżetowych.
Transfery mierzyliśmy w trzech pomieszczeniach: pierwszy punkt pomiarowy znajdował się w tym samym pokoju, co testowany router. Drugi – w pomieszczeniu przeciwległym. Trzeci zaś – na wyższej kondygnacji, również po przeciwległej stronie mieszkania. Dodatkową przeszkodą był fakt, że tu sygnał musiał przebijać się m.in. przez pion wodno-kanalizacyjny.
Wydajność przede wszystkim
Co tu dużo mówić: różnice pomiędzy konstrukcjami budżetowymi a tymi z najwyższej półki są widoczne na pierwszy rzut oka. I mowa tu zarówno o sile sygnału, jak i maksymalnych transferach. Cieszy, że używając mocnego routera, możemy obyć się bez repeatera – testowane przez nas sprzęty zapewniały bardzo dobre osiągi nawet między piętrami dwukondygnacyjnego mieszkania – co w przypadku tanich konstrukcji było w niektórych przypadkach przeszkodą nie do przeskoczenia.
Zdecydowanie najlepiej wypadł Asus Rapture GT-AC5300, w każdym z punktów pomiarowych i częstotliwości, które sprawdzaliśmy, osiągając ocenę celującą albo bardzo dobrą. To router, któremu niestraszne ani duże mieszkania, ani konieczność pracy z urządzeniami na innej kondygnacji. Jesteśmy pewni, że ustawiony na środkowym piętrze bez problemu poradzi sobie z zapewnieniem odpowiednio mocnego sygnału w domu jednorodzinnym. W najbardziej wymagającym punkcie pomiarowym nawet w paśmie 2,4 GHz transfery tylko w przypadku pobierania danych przez router spadły poniżej 100 Mbit/s, a przy częstotliwości 5 GHz – sięgały niemal 150 Mbit/s.
Tylko nieco gorzej wypadł TP-Link AC5400 – w tym przypadku widać, że wraz z odległością i przeszkodami w postaci stropów i ścian sygnał zanika w większym stopniu, co przekłada się na niższe transfery. Tak czy inaczej w dalszym ciągu mówimy o dziesiątkach i setkach megabitów na sekundę, co widać w średniej cząstkowej ocenie za wydajność, która wynosi powyżej pięciu. Patrząc tylko na wydajność, najsłabiej w testach wypadł FRITZ!Box 7590, który zapewnia dobre transfery w paśmie 2,4 GHz, ale rozwija skrzydła przy częstotliwości 5 GHz.
W przypadku wszystkich trzech urządzeń widać za to jak na dłoni wpływ otoczenia na maksymalną przepustowość sieci. Gdy nic nie przeszkadzało w propagacji sygnału, każde z testowanych przez nas urządzeń potrafiło przekroczyć granicę 500 Mbit/s. To oczywiście i tak sporo mniej niż teoretyczna maksymalna przepustowość – wszyscy jednak wiemy, że teoria teorią, a praktyka praktyką i w domowych warunkach, przynajmniej jeśli chodzi o sieć bezprzewodową, nie ma co wierzyć w krzykliwe napisy na pudełkach.