Zostań inwestorem
Usługi fintechowe pozwalają także zostać inwestorem i pomnażać majątek. Na przykład w serwisie Betterment.com wystarczy podać wiek, informację o dochodzie rocznym oraz wskazać, czy jeszcze pracujesz, czy już jesteś na emeryturze – po założeniu konta otrzymasz rekomendacje od algorytmów określanych jako robo-advisory (czyli roboty-doradcy). Betterment zarządza już ponad 5 mld dol. od 175 tys. klientów z całego świata, pomnażając majątki za pomocą „autopilota”.
Podobnie funkcjonuje serwis Wealthfront.com. Wykorzystuje robo-advisorów, aby wybierać inwestycje i pracować na zysk klientów. Trzeba udostępnić określoną kwotę (przynajmniej 500 dol.), wskazać cele finansowe oraz poziom tolerowanego ryzyka. Resztą zajmą się robo-doradcy, którzy nie tylko popełniają o wiele mniej błędów niż ludzie, ale też są znacznie tańsi – Wealthfront pobiera prowizję w wysokości ok. 0,15 proc. wartości zarządzanego majątku. Tymczasem „żywi” doradcy w USA pobierają co najmniej procent prowizji.
Cyfrowe dobra
W 2009 r. pojawiła się kryptowaluta – bitcoin. Cyfrową walutę możesz zapisać na komputerze lub przechowywać w serwisie internetowym, który udostępnia specjalny „cyfrowy portfel”. Następnie możesz ją przesłać do innej osoby przez internet. Korzystając z bitcoinów, możesz płacić za różne usługi i produkty, wymieniać je na inne waluty lub dobra, w dodatku bez udziału banków. Profesor Nick Szabo, który związany jest z bitcoinem od samego początku, sugeruje, że w przyszłości kryptowaluty mogą zastąpić te tradycyjne, szczególnie w internecie.
Mimo że bitmonety są cyfrowe, są tak naprawdę traktowane jak przedmioty fizyczne – nie można ich powielać tak jak np. dokumentów tekstowych czy plików muzycznych. Profesor Szabo sugeruje tworzenie nowych umów kupna-sprzedaży, aby w przyszłości dobra cyfrowe nie mogły być kopiowane tak łatwo jak obecnie. Posiadacz np. cyfrowego albumu muzycznego nie mógłby go powielić i udostępnić za darmo w sieci, lecz musiałby go odsprzedać lub wymienić na coś innego. Ma to sprawić, że produkty cyfrowe będą traktowane tak, jak te fizyczne.
W Polsce działa z kolei firma Billon, umożliwiająca transakcje za pomocą telefonu i w internecie nie tylko w bezpieczny sposób, ale też bezpośrednio i bez dodatkowych kosztów. Cyfrowa gotówka, jak tłumaczą twórcy Billona, jest nie do podrobienia, może zostać przekazana od razu, jak pieniądz z portfela do portfela – bez pośrednictwa banku i osób trzecich. Co ciekawe, wystarczy smartfon, aby korzystać z Billona – nie trzeba mieć nawet konta w banku. –Billon potrafi obsługiwać waluty narodowe, czyli np. polskie złote, a nie operuje na kryptowalucie bitcoin. Do tego spełniamy wszystkie wymagania polskich i europejskich regulacji prawa rynku finansowego — mówi Robert Kałuża, założyciel i członek zarządu w Billon Sp. z o.o. Firma ma już za sobą pierwsze wdrożenia w segmencie mikropłatności w internecie i przygotowuje kolejne usługi.
Bez banków
Bill Gates w 1997 r. powiedział, że w przyszłości człowiek będzie „potrzebować bankowości, ale niekoniecznie banków”. Pieniądze można przechowywać w wielu innych miejscach, podobnie jak możliwe jest realizowanie płatności czy wymienianie waluty.
FinTechy można podzielić na dwa rodzaje. Pierwsza grupa firm stara się konkurować z bankami, druga pomaga bankom pozostać konkurencyjnymi. Firmy fintechowe wywierają wpływ szczególnie w krajach, gdzie bankowość nie jest tak rozwinięta jak w Polsce, która zajmuje np. pierwsze miejsce w Europie pod względem liczby dokonywanych transakcji zbliżeniowych. We Francji, Wielkiej Brytanii czy USA wciąż królują czeki,
a przelewy są drogie. W tych krajach usługi fintechowe faktycznie stanowią konkurencję dla banków – zwłaszcza z punktu widzenia młodszych klientów, którzy chętnie korzystają z technologii.