Wartościowy spadek
Warto zająć się jednak kwestią bardziej „przyziemną”, czyli wartościowymi zasobami. Dziś internet to nie tylko dane osobowe – to również wartość, którą można przeliczyć na realną walutę. Chodzi głównie o sieciowe gry komputerowe i zgromadzone na koncie gracza przedmioty. Co dzieje się z kontami użytkowników w razie ich śmierci? W końcu niby to tylko zbiór liczb, a jednak już pierwsza strona licytacji na Allegro uświadamia, ile warci są np. dobrze uzbrojeni wirtualni wojownicy w World of Warcraft.
Tu prawo trafia na problem. Jest to kwestia stosunkowo nowa, a specjaliści w dziedzinie własności intelektualnej i wirtualnej nie zdążyli opracować stosownych procedur. Bartosz Pudo mówi: –Pomimo ogromnego wzrostu znaczenia wirtualnych zasobów prawo wciąż nie radzi sobie z problemem wirtualnej własności. Przepisy spadkowe nie przewidują możliwości dziedziczenia wirtualnych przedmiotów, choć w każdym przypadku warto zbadać możliwość przejęcia przez spadkobierców jego miejsca jako użytkownika danego serwisu. Dzieci otrzymają w spadku nie tylko mieszkania i samochody, ale również rozwiniętych bohaterów wirtualnych światów.
Wirtualni zmarli
Informacja to najcenniejszy towar na rynku. Przekonał się o tym Bernard Meisler, developer, który wpadł na trop „widmowych lajków”. Pewien znajomy Meislera podzielił się z nim historią jednego ze swoich facebookowych kolegów, który polubił stronę, mimo że nie żył. Mało tego, strona ta zupełnie nie odpowiadała jego zainteresowaniom za życia. Meisler zajął się tą sprawą.
Przedstawiciel Facebooka wytłumaczył, że jeśli informacja o śmierci danej osoby nie dociera do firmy, to jego konto będzie nadal funkcjonowało normalnie. Będzie się zatem zdarzało, że skrypt „wykopie” jakiś post lub polubienie sprzed lat i wyświetli je na tablicy. Ale przecież zmarły nie lubił tego, co Facebook w jego imieniu polubił. Czyżby więc był to „lajk zza grobu”? Meisler wpadł na trop zdecydowanie większej liczby „widmowych polubień”, które zupełnie nie pasowały do ich autorów. Meisler stwierdził, że Facebook „produkuje” polubienia (wiele z nich dotyczyło postów sponsorowanych), wykorzystując do tego m.in. od dawna nieaktywne konta.
Jednym z wirtualnych widm jest serwis Eter9. Strona analizuje polubienia, posty. Dzięki temu może później imitować zachowanie ich właściciela, lajkując i postując w podobny sposób. Na razie nie ma ona dostępu do tablicy Facebooka, bazuje jedynie na wewnętrznych działaniach użytkowników. Z kolei aplikacja LivesOn imituje osobowość w sieci. Może mieć dostęp do portali społecznościowych i postować do woli. Za jej pośrednictwem można też wyznaczyć spadkobiercę.
Jak usunąć dane z Google?