Powody, by nie instalować Windows 10
Niekontrolowane instalowanie poprawek, zagrożenie prywatności czy domyślnie włączone udostępnianie łącza znajomym to tylko część problemów potencjalnych użytkowników Windows 10. Mogą też razić brak części przydatnych programów i niespójny interfejs. Czy to wystarczy, by zniechęcić do wykonania aktualizacji?
Brak kontroli nad poprawkami
W wcześniejszych wersjach Windowsa można było wyłączyć bądź odroczyć pobieranie poprawek. W Dziesiątce użytkownik nie ma wyboru – krytyczne poprawki są instalowane bez pytania o zgodę. Pomijając zalety takiego mechanizmu (ważne poprawki są bezzwłocznie pobierane i dodawane do systemu), ma on sporo wad i może być, a nawet jest, wykorzystywany w innych celach. To rozwiązanie szczególnie kłopotliwe dla posiadaczy limitowanych łączy internetowych – wystarczy kilka komputerów do zaktualizowania i szybko okazuje się, że miesięczny transfer został wyczerpany. Dodatkowo w razie błędów w poprawce może się okazać, że nagle wszystkie komputery przestaną się uruchamiać. Takie sytuacje miały już miejsce.
Prywatność danych
Najważniejszy argument przemawiający za tym, by nie instalować nowego systemu, dotyczy prywatności informacji. Wielu użytkowników i ekspertów uważa, że wraz z Dziesiątką Microsoft przeprowadził „skok na dane”. Jest w tym sporo prawdy. Cortana ma dostęp do wiadomości pocztowych i kalendarza, producent zbiera informacje o odwiedzanych stronach, czasie spędzonym na graniu czy przeglądaniu witryn oraz wie, jakie zdjęcia przeglądasz. I nawet możliwość wyłączenia większości ryzykownych funkcji nie gwarantuje, że w ten sposób dane zostaną zabezpieczone. Mimo wszystko ci, którzy protestują najgłośniej, chyba zapominają, że Microsoft dopiero uczy się, jak zdobywać wiedzę o użytkownikach. Mistrzem w tej dziedzinie jest Google, a i inni globalni gracze również wyprzedzają producenta Windowsa. Pamiętać należy, że każdy użytkownik smartfona z Androidem czy iPhone’a, osoba korzystająca z Dysku Google bądź wyszukiwarki zostawia o sobie jeszcze więcej informacji. Warto więc korzystając
z systemu Windows 10 zdawać sobie sprawę z ryzyka i wiedzieć, jak je zminimalizować.
Udostępnianie własnego łącza
Dziesiątka oferuje dwie funkcje, które zapewniają dostęp do łącza internetowego osobom trzecim – Wi-Fi Sense oraz aktualizacje p2p. Pierwszy mechanizm pozwala automatycznie korzystać ze skonfigurowanego w komputerze połączenia bezprzewodowego osobom z twojej książki adresowej. Tak naprawdę jednak nie jest to tak ryzykowne, jak mogłoby się wydawać. Znajomi mogą go używać jedynie po to, by korzystać z internetu i nie mogą przeglądać zasobów sieci lokalnej. Nie są też w stanie przekazać uprawnień swoim znajomym – to bezpieczniejsze niż werbalne przekazywanie hasła stosowane w poprzednich wersjach Windows. Aktualizacje p2p to mechanizm udostępniania i pobierania uaktualnień taki jak w popularnych sieciach peer-to-peer
– teoretycznie ma przyspieszyć ściąganie aktualizacji, ale to jednocześnie sprytny sposób na to, by odciążyć własne serwery. Użytkownik musi udostępnić swoje łącze po to, by można było wysłać fragmenty danych innym. Może to spowodować np. szybsze wykorzystanie transferu w limitowanych połączeniach. Oba narzędzia można jednak bez problemu zablokować.
Brak niektórych aplikacji
Część użytkowników Windows 10 może być mocno zawiedziona – system został pozbawiony kilku istotnych programów i narzędzi. O ile wyłączenie obsługi stacji dyskietek będzie obchodzić niewielką grupę osób, o tyle brak wbudowanego odtwarzacza DVD i, przede wszystkim, usunięcie pakietu Windows Media Center boli bardziej. Nie ma co liczyć, że Media Center pozostanie w systemie po aktualizacji Siódemki, w której pracował – podczas uaktualniania systemu program jest bezpowrotnie usuwany. Brakujące aplikacje można oczywiście zastąpić produktami zewnętrznymi, ale niedosyt pozostanie, tym bardziej że WMC był uznawany za jeden z lepszych produktów tego typu.
Niespójny interfejs
O tym, że przed nowym systemem jeszcze długa droga, świadczą niedociągnięcia w interfejsie
i niespójności w zarządzaniu funkcjami. Wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy w różnych miejscach pulpitu, by za każdym razem pojawiło się inne menu kontekstowe. Nie chodzi oczywiście o jego zawartość, ale styl graficzny, kolorystykę czy użyte czcionki. Nadal funkcjonują również w Dziesiątce dwa centra konfiguracyjne – tradycyjny Panel sterowania i nowe Ustawienia. Gdyby chociaż zawarte w nich opcje dublowały się, można by powiedzieć, że adresowane są do różnych odbiorców, ale ich zawartość uzupełnia się i tylko częściowo nakłada. Czasem nie wiadomo, gdzie szukać potrzebnej opcji.
Windows 10 – warto czy nie?
Przytoczone przez nas argumenty przemawiające za i przeciw aktualizacji do Windows 10 będą miały dla każdego inną wagę. Inaczej powinni potraktować je użytkownicy systemów, które nie będą już dłużej aktualizowane, jak Windows XP, a inaczej osoby korzystające z niezłej, dopracowanej i stabilnej Siódemki. Jeżeli ktoś korzysta ze starego, ale ważnego dla siebie oprogramowania bądź urządzenia, które może przestać działać po reinstalacji systemu, na pewno nie zdecyduje się na zmianę. Można też przyjąć zasadę, że jeżeli coś działa dobrze, nie warto tego zmieniać.
Z drugiej strony niektóre argumenty przeciw aktualizacji systemu są wyolbrzymiane, zwłaszcza na tle całego rynku i panujących na nim już od dawna praktyk. Mimo wszystko jeżeli na drodze nie stoją poważne przeszkody biznesowe czy produkcyjne, warto dokonać przesiadki. Dziesiątka jest produktem przyszłościowym i o ile ktoś nie zamierza korzystać np. z Linuksa, jest ona jedynym wyborem. Praca z Windows 10 prędzej czy później czeka każdego, tym bardziej że to dobry produkt i wbrew opinii zwolenników Siódemki w wielu aspektach Dziesiątka bije stary system na głowę.