Graj bez przemocy
Symulator burmistrza – tak najkrócej można opisać Little Lands. Ta niezbyt skomplikowana, ale nieziemsko wciągająca strategia pozwoli ci na zbudowanie miasta, a później sprawowanie opieki nad nim i mieszkańcami. Przede wszystkim będziesz musiał zadać o to, by nie zabrakło im jedzenia. Poza tym przyjdzie ci walczyć z zagrożeniem, jakie wciąż stanowią piraci łasi na powiększający się z czasem ląd, na którym powoli rozbudowujesz swoje miasto. Ciekawe, jak długo uda ci się utrzymać mieszkańców w dobrym zdrowiu – może czas spróbować?
Żyrafy grające w siatkówkę? Prawda, brzmi to dość niedorzecznie. No ale skoro to sport dla wysokich, to nie ma chyba lepszego zwierzęcia, które do takich rozgrywek by się nadawało. Zawodnicy w Giraffes Volleyball Championship 2016 mają nie tylko długie, rozciągane szyje, ale i nogi, które mogą dowolnie się wydłużać i kurczyć. Wygląda to komicznie, ale jest to kluczowy element gry. Bawiąc się w siatkówkę żyraf czy to samemu, mierząc się z komputerem, czy też przeciwko siedzącemu obok znajomemu (bo i taką możliwość daje ten tytuł), trzeba stale kontrolować nie tylko pozycję nadlatującej piłki, ale i to, w jaki sposób ją wybić. Przednia zabawa!
Grając w L’employé Parfait przekonasz się, jak wygląda praca biurowa detektywa. Może i nie jest to wierne oddanie natury zawodu, ale za to emocjonuje i bawi. Każdego dnia musisz szybko wykonywać zlecane czynności i tak je wybierać, by zadowolić swojego szefa i cudem dotrwać do wypłaty bez otrzymania zwolnienia. Czas więc wziąć się za pisanie bezsensownych e-maili, parzenie kawy, oddzielanie akt od rachunków czy sprzątanie po posterunkowym wilczurze. OK, nie brzmi to zbyt ambitnie, ale przecież każdy od czegoś musi zacząć. Zresztą aktywowane w ramach zadań minigierki są w L’employé Parfait dynamiczne i angażują. No i pod koniec tygodnia zawsze dostajesz pensję, a przecież o to przede wszystkim chodzi, prawda?
Tytuł sugeruje wszystko – oto gorąca, szybka randka. Nie myśl jednak, że będziesz randkował tutaj z kobietami bądź mężczyznami. Oj, co to, to nie. W Hot Date po drugiej stronie stołu spotkasz… różnego rodzaju mopsy. Tak, chodzi o psy, ale całkiem wygadane i wyjątkowo ludzkie. Nie omieszkają powiedzieć ci prosto z mostu, że rozmowa z tobą staje się nudna. Musisz więc zadbać o właściwy jej przebieg. Liczba tematów jest całkiem spora, a pytania składasz, wybierając ich części składowe z przedstawionej listy. Śmieszne? A jakże. Proste? Proste. Przyda się jednak choć podstawowa znajomość języka angielskiego. No i nieco randkowej wiedzy, choć z drugiej strony – to ćwiczenie czyni mistrza.
Jeśli myślisz, że praca w muzeum jest nudna i pozbawiona emocji, koniecznie wypróbuj trójwymiarową grę zręcznościową Handle with Care. Jako kustosz wystawy starożytnych artefaktów musisz przenosić między salami ciężkie eksponaty i ustawiać je na ich właściwe miejsca, lawirując pomiędzy innymi wartymi grube miliony zabytkami. Nogi się uginają, ręce drżą z wysiłku, coraz ciężej opanować zataczanie się zmęczonego bohatera – jesteś gotowy na takie wyzwanie? Bądź jednak ostrożny – koszt każdej strąconej wazy czy rozbitej rzeźby zostanie potrącony z twojej skromnej wypłaty. W tej wciągającej grze poczujesz się niczym słoń w składzie porcelany.
Wraz z modą na brody zza oceanu przywędrowały barbershopy. Zamiast do zwykłego fryzjera mężczyźni coraz częściej chadzają więc do golibrody, by elegancko wystylizować swój zarost. Jeśli wciąż nie wiesz, o co tyle krzyku, to może spróbuj zagrać w Barbershop Simulator? Salon, w którym przyjdzie ci tu pracować, bardziej przypomina te z lat 50. ubiegłego wieku i to wraz z całym zestawem fryzjerskich akcesoriów, ale liczy się klimat i oryginalny pomysł. Tego zaś tutaj nie brakuje. Myślisz, że zgolenie brody wedle życzenia klienta, za pomocą maszynki i brzytwy, jest łatwe? Oj, żebyś tylko nie przecenił swoich możliwości. Od tego zależy przyszłość salonu i twoja wypłata!
Dzięki Voice of God możesz poczuć niczym Zeus. Wystarczy, że masz mikrofon i już, niczym bóg, swoim głosem możesz przenosić góry. No, może nie do końca przenosić, bo jedynie wywołujesz lokalne trzęsienia ziemi, ale i tak robi to niezłe wrażenie. Na wzbijającej się w górę glebie podskakuje okrąglutki Grek zamknięty w przezroczystej kuli – to właśnie jego trzeba będzie przetoczyć przez wszystkie przeszkody terenowe, używając do tego jedynie głosu. Co najlepsze, nie wystarczy jednostajnie mruczeć do mikrofonu. Tu liczy się także ton głosu – niski podnosi ziemię z lewej strony ekranu, wysoki – z prawej. Im głośniej mruczysz bądź krzyczysz do mikrofonu, tym większe wywołujesz trzęsienie. Jeśli więc zamierzasz pobawić się w boga, lepiej przygotuj na to swoich sąsiadów.
Pod „staroszkolną” pixel-artową oprawą graficzną i z pozoru błahą historią kryje się wyjątkowo głębokie przesłanie. Takie, które chwyta za gardło, przywołuje wspomnienia i zmusza do przemyśleń. Takume The Dreaming Daughter to dowód na to, że gry potrafią być także znakomitym medium dla znacznie poważniejszych tematów.