Grosz do grosza, a zbierze się… dług
Niewielka opłata nie skłania do refleksji, czy na pewno kupowana rzecz jest tej opłaty warta. W końcu to tylko drobna kwota. Sęk w tym, że wydając pieniądze pod wpływem emocji („kupię jeszcze ten przedmiot, bo bez niego nie mogę przejść kolejnego etapu gry, która bardzo mi sie podoba”), przestajemy się kontrolować. Dlatego mikropłatności często bywają przyczyną poważnych problemów, bo wiele zsumowanych transakcji może dać poważną kwotę.
Doskonałym przykładem jest tutaj Allegro, w którym większość cennika opłat zapełniona jest stawkami rzędu kilkunastu groszy lub co najwyżej kilku złotych. Widząc to, nie przejmujesz się zbytnio i korzystasz z dodatkowych opcji bez głębszego zastanowienia. Problem w tym, że serwis obciąża sprzedających na każdym kroku. Jest opłata za wystawienie, za dodanie zdjęć (pierwsze jest gratis), pokazanie miniaturki na liście wyszukiwania, za pogrubienie tytułu aukcji itd. Jeśli zdecydujesz się wystawić kilkadziesiąt przedmiotów, to w skrajnym wypadku możesz otrzymać rachunek na kilkaset złotych, i to nawet jeśli nic nie sprzedasz.
Handel danymi osobowymi
Kolejne zagrożenie wiąże się z formą płatności. Przelewając 2, 3 złote, zwykle nie zastanawiasz się zbytnio, kto jest odbiorcą. Bo przecież to nieznacząca kwota. A po drugiej stronie może siedzieć oszust i transakcja będzie cię kosztowała o wiele więcej. Wykonując przelew na czyjeś konto, jednocześnie zdradzasz odbiorcy część swoich danych osobowych (imię, nazwisko, adres). Jeśli dodatkowo przy rejestracji podasz numer telefonu, to nie dziw się, że zaleje cię fala ofert od telemarketerów. Podobnie jest z płatnościami SMS-em. Jeśli masz wysłać wiadomość na numer premium, a otrzymany kod podać na stronie, to raczej wszystko jest w porządku. Jeśli jednak serwis prosi również o podanie numeru oraz imienia i nazwiska, a nie daj Boże również adresu, to być może gromadzi dane w celu odsprzedania ich.
Dodatkowo, przed wysłaniem każdego SMS-a należy uważnie przeczytać regulamin i upewnić się, że nie zamawiasz właśnie „usługi subskrypcyjnej”. Może się bowiem okazać, że oprócz wydania 3 zł
+ VAT na samą wiadomość zafundujesz sobie właśnie codzienne otrzymywanie od serwisu 4 SMS-ów, każdy za 10 zł + VAT. A z usługi wolno natomiast zrezygnować dopiero po pół roku. Firma oczywiście postępuje nieetycznie, ale trudno z nią się sądzić, bo wszystko było w regulaminie, który klienci najczęściej akceptują bez czytania.
Wreszcie, dokonując mikrozakupów, musisz tak samo jak przy płaceniu większych kwot uważać, aby nie podawać numeru karty kredytowej na stronach mało znanych instytucji. Do konta internetowego nie loguj się natomiast nigdzie indziej niż na stronie banku.
Abonamenty odnawialne
Płacąc abonament za usługę, opłacasz np. miesiąc i po tym czasie usługa przestaje działać. Czasem jednak okazuje się, że płatność automatycznie się odnawia – czy tego chcesz, czy nie. Podejrzane są serwisy, w których wyłączną akceptowalną formą płatności jest karta kredytowa. Warto w takich wypadkach zapoznać się z regulaminem usługi. Być może znajdziesz w nim punkt mówiący o tym, że abonament za usługi jest płatnością cykliczną i będzie automatycznie ściągany z twojej karty. Twoje członkostwo nie wygaśnie więc po miesiącu, lecz będziesz płacić, dopóki nie złożysz wymówienia. Warto sprawdzać regularnie na koncie w banku, a także w serwisach typu PayPal, czy na twoim koncie nie pojawiły się jakieś niezdefiniowane przez ciebie płatności cykliczne.
Gra za drobne opłaty
Jedną z najsłynniejszych gier, których twórcy czerpią zyski wyłącznie z mikrotransakcji, jest Runes of Magic. Nie ma tu żadnych opłat abonamentowych i można grać w niego za darmo. Osoby pragnące „pójść na skróty” mogą jednak zapłacić gotówką za ekskluzywne wierzchowce, luksusowe domki lub mikstury przyspieszające zdobywanie doświadczenia przez postać. Nikt nie jest jednak do niczego zmuszany. Choć trzeba przyznać, że widząc przepiękny dom sąsiada kupiony za kilka złotych, ma się ochotę nabyć taki sam.