Od strony czysto teoretycznej notebook to taki sam komputer jak desktop, tyle że z dołożonym monitorem i akumulatorem. Do tego wszystkie części składowe poza zasilaczem zamknięte są w znacznie mniejszej obudowie. Nie da się jednak zawiesić praw fizyki. Dlatego też niemożliwe jest skonstruowanie maszyny uniwersalnej, takiej, która z jednej strony będzie się charakteryzowała bardzo wysoką wydajnością, a z drugiej niewielką wagą i kompaktowymi rozmiarami. Trzeba też pamiętać, że notebooki znacznie trudniej rozbudować, a do tego zazwyczaj da się wymienić jedynie pamięć RAM oraz dysk. Dlatego bardzo istotne jest określenie swoich wymagań przed wybraniem się na zakupy. Bo co innego ma znaczenie dla gracza, a co innego dla osoby zajmującej się obróbką wideo. Inne wymagania będzie miał student, a jeszcze inne fotograf.
Procesor
Zacznijmy od serca, czyli procesora. Kupując nowego laptopa warto brać pod uwagę wyłącznie modele bazujące na dwóch ostatnich generacjach układów Intela (czyli o oznaczeniach zaczynających się od cyfry 8 lub 9) oraz Ryzeny firmy AMD. Wcześniejsze chipy (zwłaszcza te przeznaczone do najlżejszych maszyn) mają niższą wydajność i charakteryzują się również wyższym poborem mocy. Innymi słowy taka maszyna będzie nie tylko wolniejsza, ale i głośniejsza lub większa – a zazwyczaj wszystko to naraz.
Jeśli chodzi o konkretne modele, najbezpieczniejszym wyborem są procesory Core i5 lub i7 należące do ósmej generacji. Nawet w wersjach energooszczędnych (czyli z literą U w nazwie, np. i5–8250U lub i7–8550U) mają zazwyczaj cztery rdzenie oraz wysokie taktowanie turbo. Ich wydajność wystarczy nie tylko do prac biurowych, ale nawet grania, choć w tym drugim wypadku bardzo duże znaczenie ma także karta graficzna. Jeśli potrzebna jest wyższa wydajność, trzeba sięgnąć po układy z literką H w nazwie. Procesory te mają co najmniej cztery rdzenie, nawet te należące do siódmej generacji, a dzięki wyższemu taktowaniu i limitom zasilania zapewniają zauważalnie wyższą wydajność przy dłużej trwających obliczeniach. Topowe modele (np. Core i7–8750H czy Core i9–8950H) mają obecnie sześć fizycznych rdzeni i wydajność niewiele niższą od najmocniejszych procesorów desktopowych. Te zresztą również są montowane w niektórych notebookach (i to zarówno intelowski Core i7–8700K, jak i Ryzen 7 2700 od AMD) – ma to sens wedy, gdy notebook ma służyć do najtrudniejszych zadań.
Karta graficzna
W notebookach biurowo-internetowych GPU nie ma większego znaczenia, bo z łatwymi zadaniami czy odtwarzaniem wideo poradzi sobie bez problemu układ zintegrowany z procesorem, czyli Intel HD/UHD 620 – nawet jeśli potrzebujemy rozdzielczości 4 K. Jeśli jednak laptop ma służyć do grania, dodatkowa karta graficzna jest co najmniej równie istotna jak procesor. Rozsądne minimum to GeForce MX150, choć im będzie ona wydajniejsza, tym lepiej. Warto zwrócić uwagę nie tylko na GeForce’y, ale także Radeony RX 560 i 580. Niezależnie od tego, czy są to wersje zwykłe, czy z literą X na końcu, ich wydajność wystarcza do komfortowego grania w rozdzielczości Full HD. Sensownych układów jest rzecz jasna więcej, a ich wydajność znajdziesz w tabeli obok – warto wybrać najmocniejsze GPU mieszczące się w zadanym budżecie, nawet kosztem innych komponentów. Karta graficzna ma często znaczenie także w komputerach, które będą wykorzystywane do edycji wideo, tworzenia grafiki 3D lub w programach inżynierskich. Zależy to jednak od konkretnych programów – a mocne CPU przyda się zawsze.
Pamięć RAM
Minimum w laptopie, który będzie wykorzystywany do przeglądania internetu lub lekkich prac biurowych, to 4 GB. Zdarzają się wprawdzie modele z 2 GB, ale to recepta na nerwicę. Poza najtańszymi konfiguracjami rozsądniej nie schodzić poniżej 8 GB, zwłaszcza jeśli w konfiguracji nie ma dysku SSD. W wydajnych maszynach bardzo często montuje się 16 GB – to wystarcza i do jednoczesnej pracy z kilkoma wymagającymi aplikacjami, i do grania w najbardziej wymagające gry. Większa ilość RAM-u ma sens tylko w zastosowaniach profesjonalnych.
Dyski
Prawdziwe SSD-ki zapewniają tak duży komfort, że w zasadzie są wyposażeniem obowiązkowym. Zwłaszcza że obecnie ceny modeli 120 GB (tyle wystarczy na system operacyjny i aplikacje) zaczynają się od 100 złotych. HDD nadal mają sens, ale już wyłącznie jako magazyn, chyba że dany notebook ma pamięć Optane. W codziennym użytkowaniu tradycyjny mechaniczny HDD w połączeniu z Optane’em zachowuje się bowiem jak dobry SSD. Jeśli tylko możesz, wystrzegaj się natomiast dysków eMMC, stosowanych w tanich notebookach. Ich wydajność jest zauważalnie niższa niż dowolnych SSD-ków korzystających z interfejsu SATA czy NVMe. Ten ostatni standard zapewnia zazwyczaj najwyższą wydajność, ale na co dzień niewiele osób będzie w stanie zauważyć różnicę.
A skoro już przy dyskach jesteśmy, warto wspomnieć o wykorzystywanych złączach. eMMC są lutowane na stałe – to jeszcze jeden powód, by się ich wystrzegać. HDD oraz większość SSD z interfejsem SATA mają rozmiar 2,5” i są montowane w specjalnych zatokach. Często towarzyszy im złącze M.2, będące standardem w ultrabookach oraz hybrydach (w niektórych notebookach do dyspozycji jest więcej niż jedno). Często mogą one pracować zarówno w standardzie NVMe, jak i SATA. Przy samodzielnej rozbudowie warto też sprawdzić rozmiar złącza M.2. Wydajne SSD-ki NVMe najczęściej korzystają ze standardu 2280, ale w niektórych notebookach maksimum to 2242 (dwie pierwsze cyfry to szerokość, pozostałe to długość dysku w mm).