Oficjalna definicja zdjęć makro mówi, że skala odwzorowania powinna wynosić co najmniej 1:1, czyli że sfotografowana biedronka powinna być zarejestrowana na matrycy aparatu w swojej rzeczywistej wielkości. Ale my radzimy się tą definicją nie przejmować. Tak naprawdę wiele zdjęć owadów i kwiatów wygląda dobrze przy mniejszych skalach odwzorowania, dzięki którym w kadrze mieści się jeszcze choćby kawałeczek tła.
Jeśli jednak myślisz o odkrywaniu fascynujących, nieznanych motywów (skomplikowane oko muchy wypełniające cały kadr lub portret owłosionego pająka z bliska), to oczywiście im większa będzie skala odwzorowania, tym lepiej obiekt wyjdzie na zdjęciu.
W definicji fotografii makro nie ma ani słowa na temat minimalnej odległości ustawiania ostrości. Może się to kłócić z potocznym rozumieniem makrofotografii, utrwalanym przez producentów aparatów, którzy chwalą się, z jak niewielkich odległości ich aparaty (zwykle kompaktowe) potrafią wykonać zdjęcie. Nie tędy jednak droga.
Po pierwsze, wykonywanie fotografii makro na zasadzie prawie rozgniatania robaczków przednią soczewką obiektywu jest dość trudne, bo zwykle na zdjęciu zarejestrujemy już tylko pusty rozkołysany listek. Po drugie, nawet gdybyśmy jakimś cudem sfotografowali takim kompaktem motyla z odległości jednego centymetra czy nawet milimetra, to okaże się, że skala odwzorowania nie jest wcale aż tak imponująca, jakbyśmy się tego spodziewali.
Znacznie lepsze efekty, zarówno jeśli chodzi o skalę odwzorowania, jak i sam komfort wykonywania zdjęć, daje wykorzystywanie specjalnego sprzętu do fotografii makro. Potrzebny jest przede wszystkim obiektyw, który kosztuje od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Na początek nie warto wydawać takich pieniędzy, a w przypadku kompaktów wykorzystanie takiego obiektywu nie wchodzi w grę. Można za to użyć innych akcesoriów fotograficznych, które wprawdzie nie są pozbawione wad, ale kosztują znacznie mniej niż obiektyw. Pokazujemy je w ramce „Czym robić zdjęcia makro”.